poniedziałek, 30 maja 2016

Zabawki a źródła pisane. Część 1.

Odkryte w trakcie wieloletnich badań wykopaliskowych w Elblągu artefakty związane z dziećmi – zabawki, akcesoria do różnego rodzaju gier były już tematem kilku postów naszym blogu. Nie był jak dotychczas poruszany temat identyfikacji majątkowej właścicieli parcel, na których zostały odkryte przedmioty identyfikowane jako zabawki. Do przeprowadzenia takiej identyfikacji niezbędne są odpowiednie opracowania, a ich zakres i szczegółowość są ograniczone zasobami archiwalnymi.
W przypadku Starego Miasta Elbląga z jednej strony dysponujemy odpowiednimi opracowaniami, m.in. wydaną w formie książkowej socjotopografią miasta w okresie średniowiecza, autorstwa Romana Czaji (R. Czaja, Socjotopografia miasta Elbląga w średniowieczu, Toruń 1992). W archiwum Muzeum Archeologiczno-Historycznego znajduje się również kartoteka działek staromiejskich opracowana na początku lat 80. XX wieku przez zespół historyków pod kierunkiem prof. Antoniego Czacharowskiego. Obejmuje ona okres od XV do XIX wieku i powstała na podstawie zachowanych źródeł archiwalnych. Ponadto jako materiał uzupełniający te dane archiwalne należy traktować spisy czyli inwentarze rzeczy po zmarłych mieszkańcach miasta opracowane dla XVII wieku przez Amdrzeja Klondera (A. Klonder, Wszystka spuścizna w Bogu spoczywającego. Majątek ruchomy zwykłych mieszkańców Elbląga i Gdańska w XVII wieku, Warszawa 2000). Z drugiej strony należy zdać sobie również sprawę z szeregu ich niedoskonałości i ograniczonej użyteczności zarówno źródeł archiwalnych, ale także archeologicznych.
Podstawowym problem jest niepełny stan wszystkich danych archiwalnych. Informacje majątkowe i katastralne właścicieli poszczególnych parcel miejskich są zachowane w ograniczonym zakresie. W przypadku Elbląga możliwe jest prześledzenie zmian własnościowych dopiero od około połowy XV wieku, wcześniejsze dane nie zachowały się. Również późniejsze są często pełne przysłowiowych „białych plam”, co w oczywisty sposób utrudnia pełne prześledzenie wszystkich właścicieli parcel i ich statusu majątkowego. Inny problem spotykany jest podczas analizy socjotopografii najzamożniejszej grupy mieszczan elbląskich, którzy byli właścicielami więcej niż jednej kamienicy. W ich przypadku nie zawsze możemy stwierdzić, w której z posiadanych kamienic mieszkali ci najzamożniejsi przedstawiciele mieszczaństwa elbląskiego.
            Również niezwykle cenne inwentarze pośmiertne nie są pozbawione braków, niezwykle dotkliwych dla badających poziom życia i zamożności dawnych mieszkańców miast, szczególnie, gdy tak jak w przypadku m.in. Elbląga, dysponujemy przedmiotami codziennego użytku odkrytymi w trakcie badań wykopaliskowych. Jak pisze Andrzej Klonder, w inwentarzach brakuje jednak nie tylko wiadomości o przedmiotach lub całych ich kategoriach, których posiadania należałoby się spodziewać. Liczne nie informują też w wartości odnotowanych ruchomości. Co ciekawe, przy pomijaniu całych grup przedmiotów często i z dużą dokładnością, niekiedy wręcz pieczołowitością odnotywane są w zachowanych spisach rzeczy stare, w kiepskim stanie, połamane, podarte, stłuczone.
Rzeczy dziecięce pojawiają się w spisach pośmiertnych bardzo rzadko. Wśród opracowanych przez Andrzeja Klondera spisów XVII-wiecznych mieszkańców Gdańska i Elbląga zaledwie co piąty informuje o rzeczach przeznaczonych specjalnie dla dzieci. Są to najczęściej jak w przypadku Holstenów, zamożnych kramarzy elbląskich, kołyska razem z przedmiotami wyplatanymi. Z kolei dębową (zapewne droższą) kołyskę miał w 1673 roku elbląski nożownik Jakob Friese. Wśród różnych rzeczy po elbląskim piekarzu Heinrichu Dröllu, ojcu trzech dziewczynek i dwóch chłopców, zapisano w 1681 roku, że wśród dwudziestu sztuk różnej pościeli były również trzy poduszki dla dzieci. Na tym tle zupełnie wyjątkowo wygląda spis pośmiertny po zmarłym w 1696 roku mieszkańcu Gdańska Jacobie Steffenie. Był on z zawodu tokarzem, a wśród 150 różnych, niezbyt wartościowych przedmiotów, odnotowano blisko setkę zabawek dla dziewcząt i chłopców. Były wśród nich m.in. 30 gotowych lalek i jeden stateczek oraz zabawki niewykończone: 28 lalek, 16 pikinierów, 12 koni, 8 dziecięcych powozików i 4 stateczki. Te ostatnie z uwagą, że powinny jeszcze trafić do malarza. Można z tego wnioskować, że ten ubogi tokarz (wynajmował on mieszkanie u szewca Nathana Rutha) specjalizował się w wytwarzaniu dziecięcych zabawek. Zabawki odnajdujemy jeszcze w spisach pośmiertnych elbląskiego bardzo zamożnego browarnika elbląskiego Hansa Nogge (małe sanki), kupca Johanna Remmersona (wózeczek z lalką).

W kolejnych postach postaram się przedstawić próby identyfikacji majątkowej na podstawie kilku kategorii przedmiotów określonych jako zabawki.

Źródło: Archiwum MAH

2 komentarze:

  1. Ciekawy artykuł. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie kiedyś zabawki były inne niż mamy teraz, ale moim zdaniem można nawet dziś znaleźć coś interesującego. Ja bardzo zachwalam sobie konie Schleich https://modino.pl/figurki-schleich-konie które jak dla mnie są na ten moment najładniejszymi figurkami.

    OdpowiedzUsuń