poniedziałek, 23 grudnia 2013

Piwo w średniowieczu


Prawdopodobnie piwo pojawiło się wraz z opanowaniem umiejętności uprawy zbóż i wyrobem chleba, czyli około 10 tysięcy lat temu. Powstawało wówczas prymitywne piwo, które pod wpływem czasu i temperatury ulegało fermentacji. Pierwszych dowodów dostarczyły nam tabliczki gliniane z przedstawieniem produkcji piwa, pochodzące z czasów sumeryjskich (4 tysiąclecie p.n.e.). Kontynuatorami sztuki warzenia piwa byli babilończycy i to właśnie oni zaczęli używać chmielu jako środka polepszającego smak i dodatkowo konserwującego napój. W tamtym czasie zaczęto także wierzyć w lecznicze właściwości tego trunku. W starożytnym Egipcie natomiast piwo było głównym składnikiem pożywienia obok chleba, składano je również zmarłym do grobów - dzięki temu posiadamy informacje o najstarszym, znanym browarze (około 3700 lat p.n.e.). W starożytnej Grecji i Rzymie znacznie popularniejsze było wino, a piwo uważano za napój barbarzyńców.
W średniowieczu udoskonalano procesy produkcji piwa, zaczęły powstawać browary książęce, kościelne (klasztorne) oraz miejskie. Napój ten nadal był, wraz z chlebem, podstawowym elementem pożywienia.

Warzenie piwa, źródło: internet

Głównym składnikiem piwa jest słód, czyli ziarna zbóż odpowiednio skiełkowane i wysuszone. W Polsce najchętniej używano pszenicy, natomiast w krajach niemieckich oraz na północy Polski jęczmienia (oprócz tego: orkisz, żyto i różnego rodzaju mieszanki).

Produkcję piwa rozpoczynano od moczenia ziarna w drewnianych, miedzianych lub murowanych kadziach aż wykiełkowało. Następnie poddawano je suszeniu, a sposób, w jaki to robiono miał wpływ na późniejszy smak i barwę piwa (piwo jasne powstawało ze słodu suszonego powietrzem, ciemne, czerwone lub prawie czarne w wyniku suszenia ogniowego). Wysuszony słód był śrutowany, czyli rozcierany w młynach i kierowany prawie natychmiast do warzenia, kiedy to słód odcedzano, zalewano wrzątkiem (głównym źródłem zaopatrzenia w wodę mieszkańców Elbląga była Kumiela, ale również wodę doprowadzano wodociągami z okolic winnic) i dodawano chmiel, zarówno ten hodowany jak i rosnący dziko (tzw. chmielniki znajdowały się również w okolicach Elbląga, a pierwsza wzmianka o nich pochodzi z 1409 roku - wspomniany jest ogród chmielny znajdujący się na wzgórzu, w pobliżu szubienicy, czyli tak, gdzie krzyżują się ulica Królewiecka z płk. Dąbka i Teatralną).

Ziarna chmielu, pochodzące z XIII-XIV-wiecznej warstwy,
znalezione podczas badań na Starym Mieście (fot. archiwum MAH)

Słód z chmielem warzono w miedzianych panwiach lub kotłach. Warzenie piwa trwało do czterech godzin. Na tym etapie produkcji dodawano czasem jeszcze inne składniki, które zmieniały smak i właściwości piwa, np. cukier, miód, suszone owoce, a później cynamon lub goździki. Czasem zamiast chmielu dodawano wierzbowe liście. Zamienniki (były nimi również zioła) miały ulepszyć napój, czasem ukryć jego niezbyt dobrą jakość lub nasilić jego wprawiające w oszołomienie właściwości. Po zagotowaniu, studzono i dodawano drożdże i całość zlewano do dębowych beczek, gdzie piwo fermentowało. Napój, który powstawał mocno różnił się od trunku obecnie nazywanego piwem. Miał niewielką zawartość alkoholu, a konsystencję gęstszą niż starannie filtrowane dzisiejsze napoje.

Siegburskie dzbany kamionkowe, XV wiek;
być może niektóre służyły do przechowywania lub picia piwa (fot. archiwum MAH)

Średniowieczne naczynia siwione (fot. archiwum MAH)
Produkcja piwa w mieście związana była z odpowiednim rozmieszczeniem budynków słodowni i browaru. Słodownia zazwyczaj wznoszona była na obrzeżach miasta, browar natomiast znajdował się na działkach mieszczańskich, w przypadku miast hanzeatyckich, a więc i Elbląga, za frontowym budynkiem mieszkalnym, czyli na podwórzu. W czasach krzyżackich funkcjonowała w Elblągu słodownia i browar na Podzamczu Północnym, czyli na terenie obecnego Muzeum Archeologiczno-Historycznego. Przypuszcza się, że uruchomienie słodowni miejskich nastąpiło  dopiero po przejęciu terenu zamku krzyżackiego, a raczej tego, co po nim pozostało po buncie elblążan w 1454 roku.

Dawna słodownia, obecnie budynek Podzamcza Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu (fot. archiwum MAH)

Piwo było napojem bardzo odżywczym, kalorycznym i dodającym krzepy. Gdybyśmy mogli przeczytać etykietkę ówczesnego trunku, dowiedzielibyśmy się z niej, że piwo: wzmacnia i rozgrzewa żołądek, działa moczopędnie, zapobiega powstawaniu kamieni nerkowych, łagodzi objawy astmy, poprawia jakość krwi, zwiększa potencję u mężczyzn i łagodzi ból gardła. Podobno korzystnie wpływało także na wygląd i cerę, a wymieszane z masłem uśmierzało ból nóg i ułatwiało zasypianie. Ciekawe jest to, że współczesna medycyna potwierdza niektóre z owych zalet.Jest to zasługa chmielu i jego leczniczych właściwości: bakteriobójczych, moczopędnych, trawiennych, a także uspokajających.
Ważnych informacji na temat m. in. piwa w średniowieczu dostarcza nam Księga Rachunkowa Starego Miasta Elbląga, w której zapisywano wszystkie dochody i wydatki rady miejskiej z lat 1404-1414. Według niej najpopularniejszym piwem było wismarskie, elbląskie i stołowe, które pito zazwyczaj podczas wieczornych, wykwintnych poczęstunków i uczt.


Wiele ważnych informacji zaczerpnęłam z książki naszych muzealnych kolegów: Wiesławy Rynkiewicz-Domino i Tomasza Glinieckiego Browar w Elblągu. Tradycyjnie od 1872 roku, wyd. Uran, Elbląg 2012. Zainteresowanych tematem elbląskiego piwa zapraszam serdecznie do lektury! 

Informacje na temat produkcji piwa oraz jego właściwości pochodzą z publikacji A. Klondera Napoje fermentacyjne w Prusach Królewskich w XVI-XVII wieku. Produkcja, import, konsumpcja, Wrocław 1989.



Naszym wiernym Czytelnikom (i nie tylko)

chcielibyśmy życzyć

zdrowych, spokojnych i bardzo radosnych

Świąt Bożego Narodzenia

oraz

Szczęśliwego Nowego 2014 Roku!


poniedziałek, 16 grudnia 2013

o kłódkach ciąg dalszy

Kłódki cylindryczne znane są na terenie Polski od okresu wpływów rzymskich, choć podobne mechanizmy stosowane były już w starożytnych Chinach, Rzymie i krajach arabskich. W Europie znane od wczesnego średniowiecza, z pewnymi modyfikacjami dotrwały do czasów współczesnych.

płaskorzeźba portalu XIV-wiecznego kościoła w Martebo (Gotlandia) Zstąpienie Chrystusa do Piekieł, diabeł jest uwięziony przy pomocy kłódki cylindrycznej.
Ich konstrukcja jest podobna do kłódek prostokątnych. Różnią się obudową, której główną część stanowi cylinder, wykonany z blachy żelaznej (czasem miedziowanej). Przechodzi on w prostopadłą do obwodu ściankę, w której umieszczone jest stożkowate łożysko dla kabłąka zamykającego mechanizm. Kabłąk ma formę zagiętego haka, którego jeden koniec łączy się w wewnętrznym sprężynowym mechanizmem kłódki, a drugi zaostrzony wchodzi w łożysko. Prostopadle do okrągłej tarczki, będącej ścianą boczną kłódki, przymocowane są równolegle dwie lub trzy płytki, wchodzące w otwory u podstawy cylindra, będące osią dla piór sprężynowych.


Schemat działania kłódki cylindrycznej (Kolčina 1953)
Czasem do górnej krawędzi tarczki zamocowane jest dodatkowe uszko, do którego mocowano łańcuch. Cylindryczna obudowa kłódki wzmocniona jest czterema pierścieniami, z których dwa wzmacniają krawędzie podstaw, a dwa kolejne występują bliżej środka. U przeciwległej podstawy cylindra występuje przy krawędzi otwór wylotowy na klucz.

Kłódka cylindryczna (http://www.historicallocks.com)
Podczas badań w Elblągu odnaleziono pancerze kłódek cylindrycznych lub ich kabłąki, często z zachowanym mechanizmem. Niektóre mają widoczne ślady po miedziowaniu. Umocnione są zwykle czterema pierścieniami, ale kilka z nich ma ich więcej (np. dodatkowe podłużne żebra lub dodatkowe pierścienie), jedna posiada jedynie podłużne żebrowanie. Odkryte egzemplarze datowane są od XIII do XV wieku.

Kłódka cylindryczna odkryta na poziomie drewnianej podłogi (2. poł. XV w.) [fot. A. Kroll]
Kłódka cylindryczna odkryta na poziomie drewnianej ulicy (2. poł. XIII w.) [fot. A. Kroll]
kłódka cylindryczna odkryta w drewnianej latrynie (2. poł. XIV w.) [fot. A. Kroll]
Kabłąk odkryty w wypełnisku domu (XIII w.) [fot. A. Kroll]
Kabłąk z zatrzaskiem sprężynowym (XIII - poł. XV w.) [fot. A. Kroll]
Kłódki cylindryczne odnajdywane są często na osadach i grodziskach z XI-XIV wieku. Analogiczne do elbląskich obudowy kłódek odkryto we Wrocławiu (datowane na XIII wiek), Nowogrodzie Wielkim (XIII-XV wiek), Opolu (XII-XIII wiek) oraz Włodzimierzu (XII-XIII wiek) 

Podczas badań archeologicznych odkryto także dwie kłódki kuliste. Jedna jest bardzo zniszczona, natomiast druga zachowała się w idealnym stanie. Jej korpus, wykonany z żelaza, ma kształt kuli i starannie oszlifowaną powierzchnię z dziurką i tkwiącym w niej kluczem. W górnej części korpusu przymocowane są szersze podstawy, podtrzymujące ramiona graniastego ruchomego kabłąka. Co ciekawe po konserwacji mechanizm nadal działa. Na powierzchni kłódki widnieje znak producenta przypominający pąk kwiatu z dwoma skierowanymi ukośnie w dół listkami. 

Kłódka kulista (XVI-XVII w.) [fot. A. Kroll]

Podobne kłódki odkryto na Morawach, znane są także z rycin H.L. Duhamela du Monceau (Art du serrurier. Descrpition des art et metiers 1767, gdzie opisuje stan ślusarstwa w 2. połowie XVIII wieku) lub R. Borga (przedstawiony tam egzemplarz jest datowany na XVI wiek) 


schemat działania kłódki kulistej (R. Borg) [http://www.historicallocks.com]
Ciekawym znaleziskiem jest też kłódka z ruchomym kabłąkiem o kształcie półkolistej tarczy. Wykonana jest z cienkich, miedzianych blaszek połączonych nitami. Dziurkę, umieszczoną na przedniej części korpusu, osłania prostokątna płytka zdobiona ukośnymi nacięciami w kształcie krzyża i oddzielającymi je poprzecznymi żłobieniami. Identyczna blaszka znajduje się na tylnej powierzchni kłódki. Na podstawie analogii egzemplarz ten datowany jest na przełom XVIII/XIX wieku
Kłódka z ruchomym kabłąkiem (XVIII-XIX w.) [fot. A. Kroll]




Post opracowano m.in. na podstawie pracy magisterskiej A. Kroll Wyroby rzemiosła ślusarskiego z badań archeologicznych na Starym Mieście w Elblągu,  IAUG 2011

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Higiena w czasach nowożytnych

W średniowiecznej Europie nawet Raj musiał posiadać przybytek w postaci łaźni, przynajmniej ten wyobrażany na kartach rycerskich romansów: 

Tam właśnie przyjaciele moi pójdą, aby bawić się i tańczyć [...] tam będą grać w kości, w szachy i karty; tam spotykają się młodzi chłopcy i dziewczęta, przechadzają się po łąkach i ogrodach, a później społem spieszą do łaźni, gdzie kąpią się razem, w wieńcach z kwiatów na głowach („Opowieść o Róży” – XIII-wieczny romans rycerski). 


Wraz z wybuchem epidemii "czarnej śmierci" zaczynają się zmieniać poglądy na temat higieny, na temat tego co jest zdrowe. Epoka nowożytna, zwłaszcza wieki XVII i XVIII, to czasy kiedy w Europie najczęściej zadawano sobie pytanie "jak często się wietrzyć?", a nie "myć się, czy wietrzyć?".

Jakie normy higieny były stosowane w tym okresie w Elblągu?, czy przyjęto zwyczaje panujące w innych krajach Europy?, czy też obowiązywały specyficzne, odmienne normy? Odpowiedzi na te pytania nie są łatwe. Na podstawie dostępnych opracowań i odkryć archeologicznych można jedynie zaryzykować pewne odpowiedzi, które czekają ciągle na weryfikację...



J. Steen, Poranna toaleta
(źródło: www.wga.hu - Web Gallery of Art)

Niebagatelną rolę w zachowaniu higieny odgrywał (i odgrywa zresztą do dzisiaj) system zaopatrzenia w wodę i odprowadzania nieczystości. W XVI i na początku XVII wieku niewiele odbiegał on od tego, który funkcjonował w średniowieczu. Wodę pitną czerpano prawdopodobnie nadal z Kanału Kumieli i strumieni, a także studni miejskich i przedmiejskich, w których pobliżu bywały często zlokalizowane większe i mniejsze zbiorniki. Ze zbiorników tych woda doprowadzana była systemem rur, układanych na powierzchni lub w ziemi, wzdłuż głównych ulic; niekiedy zapewne nawet do zamożniejszych posesji. Fragmenty takich rur wykonanych z drewna a łączonych ołowianymi złączkami są niekiedy odkrywane w trakcie nadzorów archeologicznych prowadzonych przy pracach ziemnych na staromiejskich ulicach.
Inaczej radzono sobie z nieczystościami, duża ich część była usuwana do latryn. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że praktycznie na każdej parceli w ciągu całego okresu jej istnienia, użytkowano najczęściej dwie latryny; są znane również parcele, na których odkryto jedną tylko latrynę oraz takie, na których były również trzy tego rodzaju obiekty (niekoniecznie są to największe powierzchniowo podwórza). 
W nocy lub w czasie chłodnych i zimnych dni, kiedy to wyjście do stojącej na zewnątrz latryny nie należało do przyjemności, w czasie choroby, kiedy to wyjście nie było możliwe, używali elblążanie obojga płci i różnego wieku urynałów. Te specyficzne naczynia są niekiedy bogato zdobione. Najczęściej jednak odkrywane są niezdobione urynały datowane na koniec XVIII i początek XIX wieku.



nocniki fajansowy (XVII-XVIII w.) i z fajansu delikatnego (pocz. XIX w.)
(Fot. Archiwum MAH)

Oprócz nieprzyjemnych zapachów z latryn podobne wrażenia węchowe dochodziły także z elbląskich ulic, gdyż jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku brak było kanalizacji, a nieczystości spływały rynsztokami. Odór ze szamb próbowano niwelować przez ich chlorowanie i czyszczenie, a czynności te można było wykonywać jedynie w nocy. Stan taki utrzymywał się aż do początków XX wieku, dopiero w kwietniu 1907 roku rozpoczęto budowę kanalizacji i oczyszczalni ścieków, którą w głównym zarysie ukończono 31 maja 1909 roku.


Szczotki XVIII w.
(Fot. Archiwum MAH)

Biorąc pod uwagę dzisiejsze normy i zwyczaje panujące w nowożytnym Elblągu można uznać, że warunki do zachowania odpowiedniej higieny i czystości były niesprzyjające. Jak jednak sytuacja ta przedstawiała się z punktu widzenia współczesnych i jak Elbląg wyglądał na tle innych ośrodków i regionów? Bardzo dobrze starania mieszczan elbląskich o zachowanie higieny na tle innych regionów Europy oddaje pamiętnik spisany w trakcie podróży po Europie przełomu XVI i XVII wieku przez Fynesa Morysona (podróżnika pochodzącego ze Szkocji). Trasa jednej z jego podróży przebiegała również przez Prusy Królewskie, które według jego relacji należy wysoko cenić za gościnność: nie tylko bowiem przyjmują obcych za niewysoką cenę, z wielką czystością, dobrym wiktem i noclegiem (dają tam czystą pościel, gdy przyjezdny zatrzymuje się dłużej, zmieniają ją często, zwykle raz na tydzień, co w tak zimnym klimacie zdaje się mniej konieczne), ale mają także zwyczaj (mówię o miastach Elblągu i Gdańsku) przynosić swym gościom wodę do umycia nóg co tydzień za każdym razem, gdy wraca z drogi; takiej uprzejmości nie zaproponowano mi, o ile pamiętam, nigdzie, jak tylko raz w Lubece w Niemczech.


Miotła do zamiatania
(Fot. Archiwum MAH - z ekspozycji w
Muzeum Archeologicznym w Biskupinie)

Ze spostrzeżeń tych wynika, że normy i zwyczaje dotyczące higieny i czystości obwiązujące przynajmniej w miastach Prus Królewskich były zbliżone do zwyczajów i norm być może całego kręgu hanzeatyckiego i musiały one odbiegać od panujących w innych rejonach Europy, jeżeli ówczesny podróżnik postanowił o nich napisać. Pewien obraz o obyczajach, poglądach i normach dotyczących higieny i czystości (a właściwie jej braku według naszych poglądów) możemy sobie wyrobić na podstawie norm panujących w ówczesnej Francji, która tak chętnie była naśladowana w innych krajach Europy w XVII i XVIII wieku. Niech jako przykład posłużą zabiegi higieniczne dotyczące niemowlaków i dzieci, które pomimo tego, że odbiegają daleko od obecnych zasad, to odpowiadają ścisłym przepisom. Brud był na ogół uważany za czynnik korzystny, dlatego główkę noworodka myto bardzo oszczędnie, a tak zwany ciemieniuch uważano za nawóz wzmacniający włosy i poprawiający ich wygląd. Nie inaczej sądzono o wszach, zapobiegano ich zbytniemu rozmnożeniu za pomocą iskania, ale pozostawiano jedną lub dwie, gdyż wszy wyciągają zepsutą krew. W okresie tym mocz był składnikiem wielu lekarstw, dlatego większość matek i mamek ponownie używa zmoczonych moczem pieluch bez prania, po ich wysuszeniu. Poglądy na temat zasad higieny dorosłych Francuzów były równie „postępowe”. Mycie w wodzie uważano za szkodliwe dla zdrowia. Panował (szczególnie powszechnie w XVII i XVIII wieku) pogląd, według którego mycie włosów powoduje osłabienie wzroku, ciężkie migreny i bóle zębów. O normach czystości i zachowania higieny uznawanych w najwyższych sferach Francji może świadczyć fakt, iż w Wersalu Ludwika XIV brak było chociażby jednej toalety. Jakże odmienny jest to obraz od ówczesnego Elbląga, gdzie każda parcela miejska posiadała swoją latrynę... 


Pędzel do golenia, XVII-XVIII wiek
(Fot. Archiwum MAH)

Na podstawie odkryć archeologicznych i zachowanych źródeł pisanych można przypuszczać, że elblążanie te zachodnioeuropejskie (może raczej francuskie) wzory nie przyjmowali bezkrytycznie, a raczej wykształcili swoje własne normy czystości i higieny. Jeszcze w XVIII wieku funkcjonuje w Elblągu łaźnia publiczna, a jej właścicielem byli Veit Regen i jego żona Barbara.


Kościane szczotki
(Fot Archiwum MAH)

W odkryciach archeologicznych datowanych po połowie XVIII wieku występuje więcej przedmiotów, które wiązać można z higieną. Są to przede wszystkim szczoteczki do zębów wykonane z kości (więcej w poście o szczoteczkach do zębów), a także wykonane z tego samego surowca szczotki, służące do utrzymania w czystości odzieży. Do utrzymania czystości w domach należą szczotki do mycia podłóg (niezbyt różniące się od szczotek używanych jeszcze powszechnie do niedawna) oraz miotły zrobione z witek leszczynowych.


Szczoteczki do zębów
(Archiwum MAH)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Elbląskie tabliczki woskowe w fińskim Turku

Jeśli ktoś wybiera się w najbliższym czasie do Finlandii, a dokładniej Turku i chce odwiedzić tamtejsze muzea, to zapraszamy serdecznie do Aboa Vetus & Ars Nova na wystawę Letter by Letter – Traces of Reading and Writing opowiadającą o historii czytania i pisania w średniowieczu przez pryzmat znalezisk archeologicznych. Wspominam o tej wystawie, ponieważ poproszono nasze Muzeum o wypożyczenie dziesięciu tabliczek woskowych wraz pugilaresem, aby na ich przykładzie zaprezentować jeden ze sposobów sporządzania notatek lub tworzenia dokumentów i umów w czasach średniowiecznych. Tym bardziej jest to dla nas ważne, że Elbląg jest jednym z trzech ośrodków spoza Finlandii, z którego wypożyczono zabytki (jest jeszcze Holandia i Szwecja).

Rysunek pochodzi z materiałów promocyjnych Aboa Vetus&Ars Nova (http://www.aboavetusarsnova.fi/en/exhibitions/letter-by-letter-traces-of-reading-and-writing)

Turku położone jest w południowo-zachodniej Finlandii, a jego historia sięga epoki brązu. Od początku średniowiecza Turku było stolicą kraju, tutaj też powstało biskupstwo obejmujące niemal całą Finlandię. W XIV wieku miasto weszło w skład związku miast hanzeatyckich. XVI wiek był tzw. złotym wiekiem tego miasta; w 2. połowie szesnastego stulecia księciem Finlandii był Jan III, mąż Katarzyny Jagiellonki. W czasie wojny północnej miasto było okupowane przez Rosjan (lata 1713-1721) i na początku XIX wieku, wraz z całą Finlandią miasto przeszło pod panowanie rosyjskie. Po II wojnie światowej do miasta przyłączono okoliczne miejscowości (w jednej z nich, Naantali, znajduje się teraz park z Doliną Muminków, ale to już tak zupełnie nawiasem mówiąc :) ). Obecnie w mieście rozwija się przemysł stoczniowy. Współczesne miasto posiada ponad 50 zabytków, m.in. zamek, którego okres świetności przypadał na połowę wieku XVI, podczas panowania księcia Jana III Wazy i Katarzyny Jagiellonki; poza tym: XIII-wieczna katedra, budynek uniwersytetu z XVII wieku, liczne kościoły, ratusz, teatry oraz muzea.

Turku, Finlandia (źródło: internet)

Turku, widok nadbrzeża rzeki Aury (źródło: internet)

Katedra w Turku (źródło: internet)

Wspominałam w jednym z postów o tabliczkach woskowych (http://staremiastoelblag-mah.blogspot.com/search?q=tabliczki+woskowe). Nie chciałabym się powtarzać, ponieważ podstawowe informacje na temat tabliczek pojawiły się już wcześniej, jednak uzupełniając temat, dodam jeszcze, że tabliczki woskowe mają bliskowschodnią tradycję, a starożytni Grecy i następnie Rzymianie byli tylko kontynuatorami tego sposobu sporządzania notatek. Demostenes (żyjący w IV w. p.n.e. słynny mówca i polityk grecki) uważał, że tabliczki są najlepsze do stosowania w celach prywatnych, ze względu na łatwość dokonywania zmian z zapisach. Rzymianie z kolei zapisywali na nich zazwyczaj testamenty, transakcje kupna i sprzedaży, pokwitowania, zastawy itp...Tabliczki woskowe jako notatniki stały się popularne także w średniowieczu, najczęściej noszono je w specjalnym futerale, a ten z kolei na pasku lub rzemieniu. Dowodem na to jest właśnie wypożyczony zbiór pięciu tabliczek, prawdopodobnie tworzących wcześniej poliptyk wraz z pugilaresem, znaleziony podczas badań wykopaliskowych na jednej z działek przy ulicy Rybackiej (2008 rok). Na wspomnianych tabliczkach zachowały się napisy, póki co, trudne do określenia. Mamy jednak nadzieję, że doczekają się one szerszego opracowania. Tabliczki prezentowane w Turku pochodzą także z ulicy Św. Ducha i Kowalskiej.

Okładka poliptyku z ulicy Rybackiej, XV wiek (fot. L. Okoński)


Jedna z 5 tabliczek z ulicy Rybackiej, XV wiek (fot. L. Okoński)

Jedna z elbląskich tabliczek prezentowana na wystawie Aboa Vetus & Ars Nova Museum w Turku (fot. wysłana z Turku)

Pugilares na tabliczki woskowe, ulica Rybacka, XV wiek (fot. L. Okoński)



Wystawa jest czynna od 6 grudnia 2013 i potrwa do lutego 2015 roku. (http://www.aboavetusarsnova.fi/en/exhibitions/letter-by-letter-traces-of-reading-and-writing)
W najbliższym czasie, jak tylko wystawa zostanie otwarta, postaram się opublikować kilka zdjęć z otwarcia i samej ekspozycji.


poniedziałek, 18 listopada 2013

Co do gara wkładano czyli chleb powszedni i inne potrawy

drewniana zastawa, XIV w. Elbląg-Stare Miasto
(fot. archiwum MAH)
Menu przeciętnego mieszkańca Elbląga możemy poznać dzięki zachowanym dokumentom szpitali elbląskich: św. Ducha, św. Elżbiety i Bożego Ciała. Wyżywienie mieszkańców tych instytucji (byli to zarówno ubodzy, jak i opłacający swój pobyt pensjonariusze) można pośrednio odnieść do codziennej diety elbląskiego pospólstwa. Zachowane rachunki, rozporządzenia, jadłospisy pozwalają zajrzeć do miski obywateli warstwy średniej i ubogiej. Była to najbardziej zróżnicowana część społeczeństwa obejmująca średniozamożnych kupców, rzemieślników, drobnych wytwórców oraz miejski proletariat.


Aż do połowy XV wieku zróżnicowanie w posiłkach ludności warstwy średniej w stosunku do diety bogatszej części społeczeństwa zaznaczało się raczej w ilości niż w jakości posiłków (pomijając produkty luksusowe, pochodzące głównie z importu, których spożywanie świadczyło o pozycji społecznej). Zwykle jadano trzy posiłki dziennie, choć zapewne byli i tacy co musieli zadowolić się jednym. Śniadania jedzono skromne, składające się np. z kawałka chleba, sera lub kiełbasy najczęściej popijanych piwem. Obiady i kolacje bywały bardziej uroczyste, spożywano je wspólnie, zapewne w towarzystwie krewnych i znajomych1.

Louis de Nain Cztery postacie przy stole 1630 (źródło:http://www.artrenewal.net)
Podstawę stanowiły produkty zbożowe: chleb częściej żytni niż pszenny oraz różne kasze: owsiana, jęczmienna, jaglana czy gryczana, które jadano kilkanaście razy w miesiącu. Znaczną rolę odgrywało mięso, głównie wołowina i wieprzowina, jego ilość uzależniona była od posiadanych funduszy. Popularny był także drób (kury, gęsi), choć jaja jadano od święta. Ważnym składnikiem był, dający uczucie sytości, tłuszcz w postaci słoniny, sadła, masła lub oleju. Spożywano sporo ryb, zwłaszcza w okresach postu, kiedy nie jedzono mięsa. W źródłach częste są informacje o śledziach, jednak śladów tych ryb nie udało się jak dotąd w archeologii miasta uchwycić. Badania ichtiologiczne ujawniły za to szczątki gatunków żyjących w okolicznych wodach tj. karpie, leszcze, płocie, stynki, sumy, liny, jesiotry. Codzienny jadłospis urozmaicały sery (twaróg, ser owczy) oraz warzywa i owoce. Najczęściej jadano groch, kapustę, rzepę oraz produkty sezonowe m.in. dynię, marchew, ogórki, jabłka, śliwki (także suszone), gruszki, orzechy, jagody.




ziarna i nasiona odnalezione podczas badań; Elbląg-Stare Miasto (fot. archiwum MAH)

Rozmaitość posiłków zależna była od sezonu na poszczególne produkty, okresów postów lub świąt. Latem i wczesną jesienią spożywano mięso świeże, w pozostałych miesiącach przetworzone, najczęściej peklowane, suszone lub w postaci kiełbas czy pasztetów, tak by wykorzystać całą tuszę zwierzęcia. Zimą częstym daniem była gotowana kiełbasa, głowizna lub wieprzowe nóżki. W okresie od grudnia do czerwca popularna była grubo przerośnięta tłuszczem wieprzowina (określana mianem słoniny), którą jadano w postaci rąbanki wymieszanej z grochem. Kury i gęsi jadano od września do listopada. Powszechną strawą były krupy, czyli ugotowana kasza owsiana lub jęczmienna. Mięso peklowane lub świeże spożywano z warzywami (być może była to potrawa w postaci gulaszu). Częstym dodatkiem była kapusta, na wiosnę świeża, słodka, przez resztę roku kiszona. Popularnym daniem był groch z kapustą. Ryby spożywano świeże, pieczone, gotowane lub suszone. Najpopularniejsze były śledzie (w latach 1624/25 w Szpitalu Św. Ducha podawano je średnio 3 razy w tygodniu), szczególnie w formie solonej. Posiłki zazwyczaj popijano piwem, a od XVII wieku coraz częściej wódką. W pierwszej połowie XVII wieku w Elblągu dzienna ilość piwa wypijanego przez jednego mieszkańca wynosiła 1,5 litra.


Floris van Schooten (1590-1655) Kitchen Still Life 
Wystawniej jadano w okresie świąt. W miarę zamożności na stołach pojawiało się wtedy pszenne pieczywo, jaja, lepsze mięso (np. cielęcina) czy ciasta. W dokumentach szpitala św. Ducha zachował się jadłospis z okresu Wielkanocy 1625 roku. Według niego w Wielki Piątek pensjonariusze szpitala otrzymali kaszę jęczmienną i obwarzanki, w Wielką Sobotę – kaszę gryczaną i funt masła na osobę, zaś w niedzielę i poniedziałek wielkanocny kapustę kiszoną z cielęciną i po 4 jaja. Natomiast menu bożonarodzeniowe w 1524 roku składało się z grochu i ¼ świńskiego łba na osobę w pierwszym dniu świątecznym, w drugim dniu podano kiszoną kapustę i świńskie nogi. 

Jan Steen Prince's day 1660 (http://www.wikipaintings.org)
Dzięki rachunkom szpitalnym rejestrującym zarówno ilość zużywanych produktów, jak i liczbę stołowników, możliwe jest szacunkowe określenie ilości i wartości kalorycznej spożywanych posiłków. Podstawowym produktem i głównym źródłem kalorii był chleb żytni. Wg zachowanych dokumentów Szpitala Św. Ducha przeznaczano ok. 1 kg chleba na osobę dziennie. Średnia porcja mięsa wynosiła ok. 120-150 gramów, przy czym porcje w dni mięsne były większe (ok. 400-600 gramów). Podopieczni szpitala spożywali posiłki o łącznej wartości ok. 3500-4000 kalorii.
Dzięki możliwości korzystania z różnych źródeł zaopatrzenia (produkcja rolna i hodowlana, dostawy żywności z okolicy, import artykułów zagranicznych) żywność dostępna w Elblągu była dość różnorodna (szczególnie w XVI i XVII wieku). Jednak jakość i ilość spożywana przez przeciętnego mieszkańca uzależniona była od posiadanych przez niego pieniędzy. Znaczna część społeczności zaopatrywała się w żywność na targach i to oni najczęściej odczuwali okresowe wzrosty cen, powodowane np. nieurodzajem lub epidemią.  
Pieter Aersten Market scene 1550 (http://www.wikipaintings.org)


1 Zwyczaje te są oczywiście nie do uchwycenia w źródłach archeologicznych. Pomocne okazują się za to nielicznie zachowane źródła pisane, np. pamiętniki. Jednym z takich źródeł, skrupulatnie opisujących codzienność, jest dziennik angielskiego urzędnika Samuela Pepysa (1633-1703). Autor sumiennie spisując codzienne wydarzenia nie zapomniał wspomnieć co, gdzie i z kim danego dnia jadał. Pepys z racji swojej funkcji oraz pochodzenia (pochodził ze starego, drobnoszlacheckiego rodu, choć ojciec jego był krawcem, a matka praczką bądź służącą) obracał się w różnych środowiskach, co pozwala uchwycić różnice w wyżywieniu i zwyczajach poszczególnych warstw społecznych.

Temat wyżywienia w szpitalach elbląskich opracował A. Klonder, Wyżywienie w szpitalach Elbląga w pierwszej połowie XVII wieku, KHKM  XXXVI nr 3, 1988, temat wyżywienia w średniowieczu i czasach nowożytnych porusza też M. Bogucka w swoich opracowaniach.

niedziela, 17 listopada 2013

O czystości i brudzie...

Podejmując rozważania na temat higieny, brudu i czystości należy pamiętać, że obowiązujące w przeszłości normy były bardzo różne od dzisiaj obowiązujących. Niekiedy mogą się nam wydawać dziwne, ale wystarczy spojrzeć jak pewne normy dotyczące higieny, zachowania czystości zmieniły się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu, czy stu lat. Bardzo często problem przestrzegania obowiązujących norm wiązał się z możliwościami technicznymi i warunkami naturalnymi. Zobaczmy jak starano się zachować higienę w dawnym Elblągu. Posłużą nam do tego zachowane źródła pisane i archeologiczne. 
Do niedawna uważano średniowiecze, że epokę "brudu", lecz jak współcześnie brzmią zalecenia zachowania czystości ze starofrancuskiego "Poematu o Róży", z XIII wieku:


Wszelkim się brudem musisz brzydzić,
często myj ręce, dbaj o zęby,
pamiętaj, by pod paznokciami

brud czarny nigdy nie zostawał.


W przypadku Elbląga jednym z podstawowych problemów była ochrona przed nadmierną wilgocią. Aby uporać się z tym problemem mieszkańcy miasta jako ogół i właściciele poszczególnych działek wykonywali różne czynności. Do podstawowych należało wykładanie podwórzy gałęziami, fragmentami dranic, które stabilizowały teren i chroniły częściowo przed wilgocią. Znacznie lepszym, ale zapewne również bardziej kosztownym działaniem było kopanie specjalnych kanałów odwadniających (jest jednak bardzo prawdopodobne, że kanały te mogły służyć także do odprowadzania nieczystości), które dosyć często odkrywane są w trakcie prowadzonych prac wykopaliskowych. Datowane przeważnie na połowę lub drugą połowę XIII wieku, to najczęściej rowy o szerokości ok. 60-80 cm i głębokości do 50 cm. Ich ściany były wykonane w technice plecionkowej. Niekiedy od góry zabezpieczone były swego rodzaju rusztem wykonanym z okrąglaków i fragmentów kantówek oraz przykryte dranicami. Istnienie takich kanałów/rynsztoków w XIII-wiecznym Elblągu jest potwierdzone również źródłowo, a zachowane zarządzenie miejskie mówi: Kto swój most zburzył lub zrzucił, który przy jego domie leżał i tam należał i nie zrobił (nowego) i stanie się jego sąsiadowi lub współobywatela bydłu z tego powodu krzywda, że tam kość złamie, ten powinien płacić za bydło sąsiadowi lub współobywatelowi. Owe „mosty” to oczywiście kładki nad rynsztokami kopanymi wzdłuż ulic. 


Fragment XIII-wiecznego kanału
(Fot. Archiwum MAH)

Innym sposobem zabezpieczenia się przed wilgocią i niezbyt stabilnym gruntem było wznoszenie w XIII wieku drewnianych budynków mieszkalnych na całym systemie podkładek z okrąglaków i fragmentów kantówek, niekiedy także w formie plecionej brzozowej faszyny. Taki system podkładek dochodził w niektórych przypadkach aż do 80-90 cm wysokości. W XIV i XV wieku kiedy powszechnie zaczęto wnosić kamienice murowane nadal pozostał aktualny problem ochrony przed wilgocią, jednak zmiany sposobu budowy i materiałów używanych przy wznoszeniu domów, wymagały zastosowania innych rozwiązań. Fundamenty kamienic, posadowione głęboko, w przypadku murów sąsiedzkich najczęściej w warstwach calcowych, zabezpieczano przez oblepianie i wykładanie gliną. Podobnie postępowano we wnętrzu kamienic, na poziomie przyziemia przed ułożeniem posadzek wykładano izolacyjną warstwę gliny o grubości przeciętnie 20-30 cm. Niekiedy, gdy wymagały tego lokalne warunki, wkopywane były beczki-odstojniki zbierające nadmiar wody.


"Ruszt" pod drewnianym budynkiem z 2. poł. XIII wieku
(Fot. Archiwum MAH)


Beczka wewnątrz kamienicy do zbierania nadmiaru wilgoci
(Fot. Archiwum MAH)

Problem nadmiernej wilgoci istniał także na staromiejskich ulicach, dlatego już od początku ich nawierzchnie były wykładane gałęziami, a na głównych traktach miejskich także deskami. Najstarsze, datowane dendrochronologicznie  pochodzą ze Starego Rynku (1235 +x,-6) i ul. Rzeźnickiej (1239 +8,-3). Próby poradzenia z błotem na elbląskich ulicach, placach i podwórkach, widoczny jest także w przedmiotach codziennego użytku, m.in. w specjalnym rodzaju obuwia. Od końca XIII wieku elblążanie i elblążanki używają do chodzenia po staromiejskich ulicach specjalnego obuwia ochronnego – drewnianych patynek nakładanych na lekkie buty skórzane (http://staremiastoelblag-mah.blogspot.com/2013/09/patynki.html).
Nieczystości stałe, rozbite naczynia, zużyte przedmioty codziennego użytku wrzucane były do latryn, które znajdowały się na każdej parceli (http://staremiastoelblag-mah.blogspot.com/2012/02/cuchnace-skarbonki.html).
Na podwórzach z kolei bardzo szybko przyrastała warstwa mierzwy, co było wynikiem trzymania przez właścicieli działek zwierząt hodowlanych, niekiedy nawet koni. Na niektórych parcelach ilość trzymanych zwierzą musiała być duża, gdyż dzisiaj odkrywamy niekiedy warstwy mierzwy, których grubość dochodzi nawet do 30 cm. Aby poruszanie się w obrębie takiego podwórza było możliwe przesypywano kolejne warstwy mierzwy piaskiem, bardzo często wykładano powierzchnię podwórek deskami, niekiedy również gałęziami. Do tego celu wykorzystywano najczęściej materiał pochodzący z rozebranych budynków, niekiedy również fragmenty poszycia statków czy łodzi (takie przypadki zdarzyły się np. na podwórzu działek Św. Ducha 45 – obecny numer 22 oraz Studzienna 20). Innym sposobem pozbywania się nieczystości było wrzucanie wszelkich odpadków do rynsztoków, kanałów. Musiał być to proceder nagminny, gdyż już w 1393 r. rada miejska zakazała wyrzucania mierzwy i nieczystości do kanału Kumieli i aby zapobiec temu procederowi nakazała zabicie w budynkach okien od strony Kumieli.
Niezbędnym środkiem do życia człowieka jest dostęp do wody wykorzystywanej do spożycia i utrzymania higieny osobistej. Warunki naturalne terenu, na którym założone zostało miasto uniemożliwiały kopanie studzien czerpalnych dostarczających odpowiedniej jakości wodę pitną. W początkowym okresie była ona z pewnością czerpana wprost z rzeki Elbląg oraz ze strumieni spływających z Wysoczyzny, lecz stosunkowo szybko konieczna była budowa systemu zaopatrzenia w wodę, już w 1275 r. na pobieranie wody dla miasta zezwolił mistrz krajowy Konrad von Thierberg. Wzdłuż głównych ulic miasta wodę rozprowadzano rurociągiem wykonanym z drążonych pni drzew – fragmenty takich rur odkrywane są niekiedy w trakcie badań oraz nadzorów archeologicznych.            Dla średniowiecznych mieszkańców Elbląga ważnym miejscem, w którym dbano o higienę osobistą były łaźnie. Ten niezbędny element średniowiecznej rzeczywistości zaczął funkcjonować zapewne już w najwcześniejszym okresie istnienia miasta. W zachowanych źródłach pisanych pod datą 1297 podane jest, że niejaki Petrus i jego bracia dzierżawią od czterech lat łaźnię. Z kolei około 1336 roku łaźnię postawioną nad Kumielą (Hommel) prowadził łaziebnik o imieniu Nycolus, natomiast w XV w. działały w mieście dwie łaźnieW trakcie dotychczasowych prac wykopaliskowych odkrywane są inne przedmioty świadczące o dbałości średniowiecznych elblążan o wygląd i higienę osobistą, są to przede wszystkim grzebienie toaletowe. Dotychczas odkryto ponad 100 grzebieni (zachowanych w całości lub fragmentarycznie), większość jest zdobiona, niektóre bogatym i rozbudowanym ornamentem. Najstarsze z nich datowane są na 1 połowę XIII wieku co pozwala je łączyć z  początkowym okresem historii miasta, najmłodsze natomiast na początek XV wieku. Grzebienie toaletowe, wytwarzane głównie z poroża jeleni, są wyrobem miejscowych mistrzów rzemiosła rogowiarskiego, choć nie jest wykluczone, iż nieliczne, pojedynczo odkrywane mogły być przywiezione z obcych warsztatów.



XIII-wieczne grzebienie odkryte w Elblągu
(Fot. Archiwum MAH)

Łaziebnicy wraz z balwierzami (zwanymi inaczej chirurgami), lekarzami miejskimi i aptekarzami stanowili elementy „miejskiej służby zdrowia”. Łaziebnicy oraz balwierze (czyli chirurdzy wykonujący swój zawód w domu chorego) byli przedstawicielami średniowiecznego rzemiosła cechowego. Natomiast lekarze miejscy i aptekarze byli osobami wykształconymi (najczęściej z dyplomem uniwersyteckim) i należeli do grupy osób opłacanych z kasy miejskiej. Funkcja lekarza miejskiego w Elblągu potwierdzona jest w źródłach historycznych co najmniej od 1338 roku. Pod tą właśnie datą wymieniony jest Magister Johannes Wal lub Gallicus. W 1342 roku w jego posiadaniu znajdowała się kamienica (Steinhaus) przy ulicy Rzeźnickiej. W 1338 roku jest również wymieniana działka Erbe przy Ketzerhagen,  której właścicielem był lekarz Magister Petrus. Również dosyć wcześnie, w 1397 roku wymieniana jest apteka miejska, której siedziba znajdowała się w budzie numer 11, w południowej pierzei ul. Rybackiej. Także niektóre źródła archeologiczne przemawiają za tym, że elblążanie dosyć często korzystali z usług „lekarskich”, przede wszystkim balwierzy i łaziebników oraz odwiedzali aptekę. Są to naczynia, które służyły prawdopodobnie do przechowywania leków przepisanych przez chirurga (balwierza) i przygotowanych przez aptekarza. Na szczególną uwagę zasługuje pojemnik wykonany z poroża z rzemieniem do zawieszenia. Zachowane ślady sugerują, że miał on kiedyś zamknięcie. Pojemnik ten wykonany zapewne przez elbląskiego rzemieślnika, który oznaczył go swoim znakiem, został odnaleziony w latrynie, użytkowanej w XV wieku. Innego rodzaju pojemnikami, które mogły służyć do przechowywania leków są być miniaturki naczyń, choć część badaczy chce w nich widzieć zabawki


Miniaturowe naczynie ceramiczne
(Fot. Archiwum MAH)

Pojemnik z poroża, XV wiek
(Fot. Archiwum MAH)

Być może przynajmniej niektóre z tych miniaturowych naczyń były używane także do przechowywania roślin leczniczych zbieranych w okolicy Elbląga. O tym, że rośliny takie zbierano świadczą wyniki przeprowadzonych badań archeobotanicznych. Wśród odkrytych szczątków roślin z XIII i XIV wieku znajdowały się także wykorzystywane w średniowiecznej medycynie. Jednak duża ich część miała i ma również do dzisiaj inne zastosowania – kulinarne, gospodarcze. Na ich podstawie można pokusić się o stwierdzenie, że bardzo często mieszkańcy Starego Miasta w wiekach XIII-XIV chorowali na różnego rodzaju schorzenia skórne, co wiązało się zapewne z trudnościami w zachowaniu higieny osobistej. Innymi dolegliwościami były różnego rodzaju przypadłości układu pokarmowego. Warunki naturalne (duża wilgoć) powodowały częste występowanie schorzeń o charakterze reumatycznym. Elblążanie obojga płci często zapewne skarżyli się na bóle zębów wywołane stanami zapalnymi, również dziąseł, a także próchnicą. Wszelkie prace fizyczne wykonywane przez mieszkańców miasta były przyczyną częstego występowania stłuczeń i złamań. Spotykane były zapewne także choroby o podłożu nerwowym – bardzo często wymieniane w źródłach historycznych we wszystkich krajach europejskich. Wymieniony tutaj „zestaw” schorzeń i chorób charakterystyczny jest także dla średniowiecznej Europy.



wtorek, 12 listopada 2013

Szklane pieczęcie na butelkach - ciąg dalszy

Jakiś czas temu pisałam o znakach na butelkach szklanych z napisem „LONDON”. Teraz chciałabym wrócić do tematu, omawiając pieczęcie z innymi sygnaturami, również pochodzącymi z badań wykopaliskowych na Starym Mieście.

Wyróżniającą się grupą są pieczęcie ze stylizowanymi literami „FR” zwieńczone koroną królewską,
i znajdującymi się poniżej niewielkimi literami „RH”. Ten monogram był związany z królem pruskim Fryderykiem Augustem II (FR oznacza Fryderyk Rex) – motyw ten był bardzo popularny na terenach Prus w XVII i XVIII wieku, sygnowano nim różnego rodzaju wyroby, w tym również naczynia szklane (http://staremiastoelblag-mah.blogspot.com/2013/03/barokowe-i-klasycystyczne-naczynia.html). Znane z Elbląga pieczęcie znajdują się na butelkach o kulistym korpusie, być może taki sposób sygnowania wyrobów odnosił się do określonego rodzaju napoju alkoholowego, który był dostarczany w ściśle określonym typie butelek.



Pieczęcie odnoszące się do inicjałów osób zajmujących się handlem napojami alkoholowymi lub do przedstawicieli regionalnych władz gospodarczo-administracyjnych miały zazwyczaj oznaczenia literowe, np. litera „P” z motywem roślinnym; litery „H V P”; „G” lub „CG” z winnym gronem (które było częstym motywem zdobniczym w XVIII wieku i stosowano go na różnych przedmiotach).
Dość liczną grupę reprezentują krążki szklane pozbawione odcisków znaków na owalnych bądź okrągłych krążkach. Być może oznacza to, że dokonywano ponownego zeszlifowania odciśniętego motywu (widoczna na nich jest faktura w formie pionowych lub poziomych nici szklanych) w celu ukrycia miejsca pochodzenia produktu lub rezygnacji z jego autoryzowania znakiem dystrybutora, jednak są to tylko przypuszczenia. Równie dobrze mogło to być niedopatrzenie techniczne lub wykonanie nieudanego przedmiotu. Tego typu pieczęcie znalazły się na butelkach cylindrycznych, z zielonego szkła, datowanych na koniec XVIII i początek XIX wieku.
Ciekawym przykładem jest okrągły stempel, prawdopodobnie przyklejony pierwotnie do gąsiora – na tym stemplu widoczny jest fragment muru miejskiego z okrągłymi basztami, a na obwodzie koła widnieje napis: „1894 GESETZ z. SCH(...)”. Data przypuszczalnie odnosi się do momentu powstania firmy lub zawarcia porozumienia spółek (z niem. gesetz zum – umowa z...), zaś fragment napisu „SCH...” nasuwa na myśl pierwsze litery przedsiębiorstwa Ferdynanda Schichaua (od końca XIX wieku największego potentata przemysłowego Elbląga, który zakładał spółki wielobranżowe, głównie metalowe). Ta pieczęć to przykład zmian w znakowaniu wyrobów szklanych w czasach rozwoju rynku kapitalistycznego w XIX wieku. 

 
Inne stemple posiadają zachowane napisy „IPPUS” (nazwa ta kojarzy się z miejscowością Lipusz pod Kościerzyną, gdzie pod koniec XVIII wieku była czynna huta szkła), „PPOWO” (napis został odbity częściowo, przypuszczalnie mógł być związany z miejscowością Chłopowo, niem. Kloppowo, która przylegała do Huty Brodzkiej koło Chojnic), „FABRIQUE GRUNAU” (napis ten może odpowiadać jednej z miejscowości o nazwie Gronowo, zlokalizowanej m.in. w okolicach Chojnic, a także niedaleko Elbląga i Malborka; „Grunau” oznacza także nazwisko słynnej rodziny żyjącej w Elblągu w XVIII i XIX wieku i prowadzącej firmy związane z handlem, bankowością i drobnym rzemiosłem), „IHRR THIN” z wizerunkiem pruskiego orła, „CON”, „STANTIA” oraz „WYN” (pochodzące z jednego ośrodka w Konstancji nad jeziorem Bodeńskim, znaki te znajdowały się na niewielkich cylindrycznych butelkach o długich, wąskich szyjkach i być może oznaczały rodzaj alkoholu i jednocześnie są śladem importu wina butelkowanego w południowych Niemczech – Bawaria, Badenia-Wirtemberia).

Wzór pieczęci z 1894 roku, pochodzącej z wytwórni likierów Ferdinanda Johanna Mampego w Stargardzie Szczecińskim - dzięki uprzejmości pana Roberta Paducha z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Stargardzie.

Wzór pieczęci z 1894 roku, pochodzącej z wytwórni likierów Ferdinanda Johanna Mampego w Stargardzie Szczecińskim - dzięki uprzejmości pana Roberta Paducha z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Stargardzie. Wzór tej pieczęci używany był po 1894 roku do 1945 roku. Na pieczęci jest data 12 Maja 1894. Taką pieczęć posiadamy w Elblągu.

Widok pieczęci na butelce - również dzięki uprzejmości pana Roberta Paducha.





Na podstawie artykułu A. Gołębiewskiego Znaki na nowożytnych butelkach szklanych ze Starego Miasta w Elblagu [w:] Archaeologia Historica Polona, t.6, 1997, s. 183-205.