niedziela, 28 czerwca 2015

Przedsiębiorczy Wilhelm Anhalt i kuracje w Kolbergu

Pod koniec XVII wieku w niektórych kręgach arystokratycznych i zamożniejszej burżuazji popularne zaczęło być leczenie klimatyczne. Wyjazdy do uzdrowiskowych wód (szczególnie tych francuskich tj. Vichy czy Forges) były okazją do odleglejszych podróży, poznania nowych ludzi, przygód oraz wypróbowania na własnej skórze medycznych nowinek. Choć sceptyczny Guy Patin twierdził, że "wody mineralne uczyniły więcej rogaczy niż wyleczonych chorych", to raczkującej mody na zdrowotny wypoczynek nie dało się już zatrzymać. 
Wiek później do uzdrawiających wód mineralnych dołączyły lecznicze kąpiele morskie. Zapoczątkowane w Anglii, podobno najlepiej działały na skołatane nerwy i serce. Entuzjastów morskich kąpieli przybyło po zakończeniu wojen napoleońskich. Nad brzegami Morza Północnego i Bałtyckiego pojawiły się kąpieliska. Pierwsze powstało w 1794 roku Heiligen Damm, następne sześć lat później w Nordenay. Zainspirowany tymi działaniami władca Prus Fryderyk Wilhelm III w 1802 roku wysunął pomysł utworzenia kąpieliska w Kolbergu. Ówczesny Kołobrzeg - wojskowe miasto-twierdza nie było jednak gotowe na taką inwestycję. Kołobrzeskie plaże zyskały na popularności dzięki publikacji Jana Ludwika Helda, urzędnika celnego z Poznania, odbywającego w Kolbergu tzw. karę twierdzy. W książce pt. O kąpieli morskiej pod Kołobrzegiem oraz najlepszym i najtańszym sposobie stosowanie tejże, wydanej drukiem w Berlinie w 1804 roku, zachwala cudowną morską kurację, ubolewając „nie ma tu porządnego kąpieliska, aby się wykąpać trzeba się dogadywać z wojskowymi i narażać na wiele stresów”

[źródło: www.stare-fotografie.com]

W 1825 roku władze Kołobrzegu wydały zarządzenie regulujące korzystanie z kąpieliska. Kąpieli można było zażywać pomiędzy 5 a 9 rano i w tych samych godzinach po południu. Z prawej strony ujścia Parsęty wyznaczono miejsce dla panów, z lewej dla pań. Obowiązywał bezwzględny zakaz przebywania mężczyzn w pobliżu damskiej części w czasie kąpielowym, egzekwowany i ścigany przez policję. W 1830 roku do dyspozycji „plażowiczów” były szatnie i łazienki solankowe, a dojście na plażę ułatwiały umocnione drewnem przejścia przez wydmy. Powstaje Ostseebad Kolberg, profesjonalny ośrodek leczniczy, wykorzystujący w swych kuracjach naturalnie występujące tu źródła solankowe, mineralne oraz bogate złoża borowiny. Jej lecznicze właściwości odkrył balneolog dr Hermann Hirschfeld i zaczął stosować w kołobrzeskim uzdrowisku. W 1859 roku ukazał się jego poradnik dla kuracjuszy, wydany w języku niemieckim i polskim. Aby odczuć efekty zbawiennych morskich kąpieli, należało przestrzegać kilku zasad: zanurzać się w wodzie morskiej nogo, całkowicie po sam czubek głowy. Kąpiel należało powtarzać dwa razy dziennie, rano i wieczorem, bez względu na pogodę. Rezultaty, w postaci lepszego apetytu, snu i powrotu sił witalnych, odczuwalne były po ok. 100 kąpielach. Naga kąpiel w morzu stała się dla surowej obyczajowości XIX wieku nie lada wyzwaniem. Zaowocowało to powstaniem przeróżnych urządzeń kąpielowych. Można było skorzystać z łodzi kąpielowych, wyposażonych w obudowany basenik z ażurowym dnem lub kąpielowych karet. Te ostatnie posiadały wyjście z tyłu wozu z rozkładanymi schodkami. Pojazd wpychano tyłem do wody, a osłonięty markizą kuracjusz mógł zażywać kąpieli. Rozwiązaniom tym daleko było do doskonałości, zwłaszcza przy dużych falach. W 1876 roku powstają zamknięte kąpieliska morskie na palach, osobne dla obojga płci, a pięć lat później zakład kąpieli ciepłych. Kąpiel możliwa była tylko w kąpieliskach, kostiumy kąpielowe musiały osłaniać ciało od ramion po kolana. Na plaży i molo można było wypoczywać i spacerować jedynie w pełnym stroju. Obyczaje powoli ulegały rozluźnieniu. Na początku XX wieku rodziny mogły kąpać się wspólnie na specjalnie wyznaczonym rodzinnym kąpielisku (Familienbad). Po I wojnie światowej w końcu można było się kąpać bez ograniczeń, przebywać w stroju kąpielowym na całej plaży od rana do wieczora, zniknęły wydzielone, osobne dla kobiet i mężczyzn kąpieliska.

[źródło: www.stare-fotografie.com]
Do 1933 roku Ostseebad Kolberg był największym niemieckim, nadmorskim kurortem. Chętnie odwiedzali je zwłaszcza turyści z wschodnich i środkowych Niemiec, mieszkańcy Berlina oraz polskojęzyczni mieszkańcy z terenów zaborów. W 1904 roku uzdrowisko odwiedziło 13 288 gości.
Bardzo możliwe, że leczniczych kuracji oferowanych w Ostseebad Kolberg korzystali też mieszkańcy ówczesnego Elbląga. W latrynie na parceli kamienicy przy ul. Wigilijnej 36 odnaleziono dwa porcelitowe słoiczki po bliżej nieznanym specyfiku Special-Creme firmy AOK. 

Elbląg-Stare Miasto, wykop XXX/36 [fot. U. Sieńkowska]
Firmę tą, w 1885 roku, założył farmaceuta Wilhelm Anhalt, korzystając z doświadczenia swojego zięcia, kupca i zielarza Karola Lücka – właściciela fabryki leków ziołowych. Anhalt Ostseebad Kolberg (AOK) specjalizowała się w kosmetykach na bazie surowców naturalnych. Początkowo produkty były dostępne dla gości uzdrowiska i turystów, firma została zarejestrowana w 1903 roku, co czynią ją jedną z najstarszych marek na świecie. Sztandarowym produktem AOK był Seesand – mąka migdałowa. 

AOK SEESAND - reklama z 1911 roku [źródło: aok.de]

W 1911 roku Anhalt wprowadził na rynek pierwszy pillig, a 1913 roku kompleksową linię produktów do pielęgnacji ciała. Twarzą marki została bawarska śpiewaczka Hermine Bosetti, reklamująca ją w 1913 roku hasłem: „Od lat używam tylko mydła AOK”. Dzieło Anhalta kontynuowane jest dzisiaj przez firmę Henkel, która przejęła ją w 1983 roku, produkty AOK dostępne są na rynku niemieckim.




Tym postem zapraszamy Naszych Czytelników na wakacyjną przerwę. Z kolejnymi postami wrócimy we wrześniu. Życzymy Wam uroczych wakacji, wielu słonecznych dni i niezapomnianych przygód. Polecamy nadmorskie kurorty, a w drodze nad morze nie zapomnijcie odwiedzić Elbląga.


Już od lipca zapraszamy na nową wystawę pt. „Co robimy w ukryciu”, a po zwiedzaniu polecamy relax w muzealnej „Strefie Chillout”. Do zobaczenia!

wtorek, 16 czerwca 2015

Dobytek elbląskiego łaziebnika

Veit Regen był elbląskim łaziebnikiem, żyjącym w XVII wieku. W aktach sądu pupilarnego zachował się inwentarz spuścizny owego właściciela łaźni miejskiej oraz jego żony, Barbary, który sporządzono w dniach 4-6 grudnia 1673 roku.
Regen prawdopodobnie dorównywał zamożnością ówczesnej elicie pospólstwa, czyli browarnikom i rzeźnikom, o czym świadczy liczba spisanych rzeczy (blisko 800 - zazwyczaj osoby tych dwóch profesji posiadały w spisach około 700 przedmiotów). Posiadał on m.in nieruchomości: część posesji przy Koperstrasse oraz na Przedzamczu, wówczas przedmieściu Starego Miasta, w którym znajdowało się dziewięć pomieszczeń, a dokładniej wielka sień, reprezentacyjna sala, dwie izby z komorami, izba tylna, izba dla czeladzi i łaźnia.
Spisujący majątek łaziebnika, podzielili go na następujące grupy:
złoto i perły,
srebra,
instrumenty łaziebne,
wyroby z cyny i ołowiu,
wyroby z miedzi,
wyroby z mosiądzu,
broń,
rzeczy z żelaza,
rzeczy ze szkła i gliny,
pościel,
rzeczy lniane,
suknie,
obrazy,
książki,
sprzęty drewniane.
Regenowie posiadali przedmioty podobne do wielu innych, znajdujących się w majątkach zamożnych mieszczan elbląskich, np. złoty pierścień z diamentem wschodnim, inny z siedmioma diamentami czeskimi, jeszcze inny z granatem, małym rubinem, sygnet, bransolety, kolczyki z czterema perłami; z broni odnotowano muszkiet i szpadę; pościel to uszyte z drelichu pierzyny i poduszki, odzież to m.in. czapki z cennych soboli zamiast np. z pospolitego lisa czy królika...


Zabieg puszczania krwi w miejskiej łaźni pocz. XVI w. Na podstawie tej ikonografii możemy sobie wyobrażać, jak wyglądał ten zabieg ponad 100 lat później. (źródło: http://www.wyspy.net/file/3[51].htm)

Veit Regen wyróżniał się na tle pozostałych nie tylko zamożnością, ale przede wszystkim swoją profesją, ponieważ wykonywanie zawodu łaziebnika wyraźnie określiło specyfikę jego majątku. Zatem osobnym punktem w inwentarzu są narzędzia, czyli około 90 przedmiotów, które wskazywały na znacznie szerszy zakres usług łaźni. Wśród nich znalazły się nożyczki (niektóre oprawione w srebro), szczotki i grzebienie, które były przechowywane w okutych srebrem kasetach i futerałach. Oprócz tego, właściciel łaźni dysponował dwiema strzykawkami (kościaną i mosiężną) i sześcioma szczypcami do usuwania zębów. Posiadał także obitą srebrem tacę, na którą spływała krew podczas zabiegów. Najliczniejsze jednak spośród nich były bańki (61 sztuk). Wśród innych przedmiotów odnotowano także fasy (wysokie naczynia klepkowe) z łaźni, wanny miedziane do kąpieli, miednice, a także mały miedziany kocioł do destylacji oraz beczka z rurą miedzianą, stanowiącą uzupełnienie całej instalacji. O profesjonalizmie Regena świadczył również bogaty księgozbiór (23 tytuły) obejmujący nie tylko dzieła religijne, ale przede wszystkim pozycje poświęcone chirurgii, farmacji (o lekach chemicznych i ziołowych), leczeniu ran, stosowaniu destylacji w medycynie.

Nowożytne strzykawki: kościane z XVIII w. oraz metalowa i szklana z XIX w. (pocz. XX w.). Być może te XVII-wieczne przypominały kościane strzykawki, które posiadamy w naszych zbiorach. (fot. archiwum MAH)


Ze spisu niewiele możemy wywnioskować na temat gustów i poglądów Veita Regena. Z rzeczy osobistych pozostały po nim portrety jego i małżonki, przedmioty określane ogólnie jako dziecięce, należące do 6-letniej córki Barbary, w tym także jej portret. Co do ubrań i mody, to Regenowie ulegali różnym wpływom, ponieważ w spisie znalazł się kaftan (typowy dla stroju niemieckiego), polskie dodatki: kołpaki (nakrycia głowy o pochodzeniu tureckim lub perskim, modne w Rzeczpospolitej w XVI i XVII wieku). Może to świadczyć o chętnym przyjmowaniu nowinek, czego przykładem jest wymieniona laska z kościaną główką (występująca tylko w jednym z badanych spisów).
Spośród przedmiotów odnotowano również oprawioną w srebro muszlę, na której wykonano podobiznę Gustawa Adolfa, złocony medalion z wizerunkiem królowej Krystyny oraz medalion z podobizną króla Macieja (Habsburga, króla Czech ?). Według A. Klondera przedmioty te są prawdopodobnie śladem kierowanej do szerokich kręgów mieszczaństwa (nie tylko patrycjatu) akcji propagandowej.

Spis majątku łaziebnika Regena wskazuje na to, że był on człowiekiem sukcesu. Posiadał dobrze wyposażoną łaźnię i był współwłaścicielem dwóch nieruchomości. Był on konkurencją dla elbląskich balwierzy, o czym świadczy konflikt z ich cechem - w piśmie (z około 1672 roku) Regen skarżył się władzom miasta na balwierzy, którzy żądali, aby zaprzestał usług chirurgicznych. Tymczasem miał on doświadczenie w chirurgii, gdyż zdobywał je pod okiem swojego teścia. Wiarygodni świadkowie potwierdzili, że pomógł on rannym osobom, którym balwierze (z braku umiejętności) odmówili pomocy. Według elbląskiego łaziebnika leczeniem ran zajmowali się także łaziebnicy z Gdańska, Królewca, Torunia i Malborka, toteż uwagi balwierzy nie miały podstaw.
Na podstawie liczby i wartości spisywanych przedmiotów można, że pomimo konfliktu Veit Regen nadal wykonywał swój zawód, dorównując swoim majątkiem najbogatszym przedstawicielom pospólstwa.



*Post powstał na podstawie książki Andrzeja Klondera Wszystka spuścizna w Bogu spoczywającego. Majątek ruchomy zwykłych mieszkańców Elbląga i Gdańska w XVII wieku., Warszawa 2000.

środa, 10 czerwca 2015

Wysypiska śmieci w Elblągu XVII-XVIII wieku

W ubiegłym (2014) roku ukazała się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Gdańskiego pokaźna (ponad 500 stron) książka Pana Dariusza Kaczora pt. "Utrzymywanie czystości w wielkich miastach Prus Królewskich XVI-XVIII wieku". Jest to fascynująca lektura z różnych powodów. Autor wykonał doskonałą pracę najpierw w archiwach, a później "przelewając na papier" wyniki swoich poszukiwań. Dlatego możemy prześledzić problemy w utrzymywaniu czystości naszych poprzedników, ich próby rozwiązania problemu brudu w miastach. Jednocześnie po lekturze książki stwierdzam, że ludzkie postępki i zachowania niewiele się zmieniają wraz z upływem stuleci...
Korzystając z wiedzy zawartej w tej publikacji chciałem przybliżyć problem wysypisk śmieci (tych legalnych i nielegalnych) w Elblągu wieków XVII i XVIII.

Plan Elbląga, ok. 1642 r.
Źródło: Atlas Historyczny Miast Polskich. Elbląg, Toruń 1993

Brak zachowanych źródeł nie pozwala na dobrą orientację w lokalizacji podmiejskich wysypisk śmieci w XVI i 1. połowie XVII wieku. W tym czasie prawdopodobnie miejscem, gdzie pozbywano się śmieci było miejsce straceń i cegielnia. W ordynacji o oczyszczaniu ulic z 1668 roku zabroniono wywożenia śmieci w te dwa miejsca, jednocześnie wskazano gdzie należy je transportować. Były to okolice Neue Bastei za Wapiennikiem i teren przed Bramą Targową.
Natomiast w 1706 zostały wyznaczone dla mieszkańców miasta trzy miejsca, w których należało pozbywać się śmieci. Były to tereny: 1. przed Bramą Targową, gdzie miały posłużyć jako materiał przy rozbudowie kontraskarpy miejskich fortyfikacji; 2. w okolicach Stawu Miedzianego (Kupfferteich) i 3. na Mist-Rundel (Gnojowy Rondel) w okolicach spichrzów. Pierwsze z miejsc, przed Bramą Targową, cieszyło się prawdopodobnie największą popularnością, zostało jednocześnie zakwestionowane przez komendanta okupacyjnych wojsk szwedzkich (w 1707 roku). Uznał on, że znajduje się zbyt blisko umocnień. Mimo tego było nadal użytkowane, o czym świadczy zachowany dokument z 1712 roku, w którym komenda garnizonu domaga się usunięcia zalegających tam hałd śmieci.
Pomimo prób zlikwidowania wysypiska przed Bramą Targową musiało ono nadal być najczęściej wykorzystywanym miejscem do pozbywania się śmieci przez mieszkańców miasta. Jednocześnie było kłopotliwe dla mieszkańców przedmieścia, którzy zaprotestowali przeciwko tej lokalizacji. W maju 1748 roku doszło najpierw do utarczek z furmanami, którym próbowano uniemożliwić rozładunek a nawet zająć wózki śmieciowe. Bardzo szybko utarczki słowne przerodziły się w bijatykę. Musiała interweniować straż miejska, która nawet aresztowała kilku uczestników zajść.
Niestety podobnie jak i dziś, w Elblągu XVI-XVIII wieku funkcjonowały też wysypiska nielegalne. Miejsca nieformalne, na które wywożono nieczystości z ulic i posesji prywatnych. Wspomniane legalne w XVII wieku wysypisko przed Bramą Targową wcześniej było miejscem gdzie funkcjonowało nielegalnie. Czyżby zostało ono jedynie zalegalizowane? Powszechne było nielegalne pozbywanie się nieczystości w pobliżu dawnych murów miejskich i fosa. I tak w 1677 roku napomniano karczmarza, żeby nie wyrzucał odpadków (w tym również nawozu końskiego) do fosy. Natomiast w 1761 roku władze miejskie napominały rzeźników by nie usuwali odpadków produkcyjnych z rzeźni w pobliżu murów obronnych przy Bramie Mieszczańskiej.
Również kaci, w obowiązku których było również opróżnianie kloak i usuwanie padliny z ulic, często i uporczywie podrzucali swój "urobek" wzdłuż drogi wiodącej na wzgórze szubieniczne.

Pfeiffebrunnen - stan w XIX/XX w.

Jak wynika ze źródeł, zebranych w książce przez Dariusza Kaczora, nagminne było wśród elblążan wyrzucanie śmieci do głównej studni (Pfeiffebrunnen). Informacja i upomnienia o tym nagminnym procederze znalazły się w edyktach Rady z 1611, 1621, 1623 i 1624 roku. Ponownie w 1668 roku studnia miejska wymieniana jest jako miejsce wyrzucania różnych nieczystości. Natomiast w 1683 roku na tym procederze została przyłapana wieczorem dziewka zatrudniona u wiązacza śledzi. Z kolei kamlarz Jungschulz poinformował w 1719 roku, że podczas czyszczenia studni znaleziono w niej znaczną liczbę martwych psów i kotów oraz inne nieczystości.

Miotła odkryta w trakcie badań na Starym Mieście, XVII-XVIII w.
Źródło: Archiwum MAH
Nurt rzek Elbląg i Kumieli był również "stałym" miejscem nielegalnego pozbywania się śmieci i nieczystości, niekiedy wprost z okien kamienic stojących nad ich brzegami. Z kolei załogi jednostek pływających nagminnie pozbywały się nieczystości na terenie Lastadii. Podobnie jak w innych miastach - śmieci z ulic i prywatnych posesji były podrzucane na przykościelnych cmentarzach oarz przed posesjami sąsiadów.


Wszystkim, którzy chcą się dowiedzieć więcej o problemach w utrzymaniu czystości polecam (wykorzystaną do pisania tego tekstu) książkę:
Dariusz Kaczor, Utrzymywanie czystości w wielkich miastach Prus Królewskich XVI-XVIII wieku. Studium z dziejów kultury sanitarnej w mieście nowożytnym, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2014, ISBN 978-83-7865-225-0.

piątek, 5 czerwca 2015

Skórzane pokrowce na topory

Od najdawniejszych czasów skóra zwierząt należała do materiałów chętnie wykorzystywanych przez człowieka. W średniowieczu była podstawowym surowcem, z którego wytwarzano buty, paski, sakwy oraz pokrowce do broni i przedmiotów codziennego użytku. Niestety w większości przypadków warunki środowiskowe, w których znajdują się te przedmioty do czasów odkrycia, nie pozwalają na ich zachowanie. Elbląg jest pod tym względem wyjątkowy, gdyż jego położenie na wilgotnym terenie, pozwala przetrwać zabytkom organicznym, znacznie poszerzając naszą wiedzę na temat tych przedmiotów. Badania elbląskich zabytków ze skóry, przeprowadzone przez mgr Annę Rybarczyk oraz dr Piotra Strzyża z łódzkiego Instytutu Archeologii i Etnologii PAN ujawniły w elbląskim materiale dwa wyjątkowe przedmioty z tej kategorii zabytków – skórzane pokrowce na topory.

Pokrowiec na topór, XV wiek Elbląg Stare Miasto ul. Stary Rynek 38 [fot. A. Rybarczyk]


Pierwszy egzemplarz (EM/XXX/6136) został wykonany z dwóch kawałków sztywnej, grubej na 4 mm, bydlęcej skóry. Większy fragment stanowiący tylną część futerału razem z klapką zszyto z częścią przednią, osłaniającą część obuchową wraz z osadą. Pokrowiec ma wysokość 18 cm, a jego maksymalna szerokość wynosi 23 cm. Klapka ma lekko zaokrągloną krawędź (wysokość 5,5 cm) i dwa otwory (oddalone od siebie o ok. 1 cm) umożliwiające przeciągnięcie rzemienia. Analogiczne dziurki znajdują się poniżej w części przejścia szyjki w osadę, przeprowadzono przez nie skórzany rzemień tworzący pętelkę. Dzięki temu można było zamknąć klapkę i zapobiec wysunięciu się topora z pokrowca. Innym zabezpieczeniem jest skórzany pasek ściągający przeprowadzony przez nacięcia w części osłaniającej toporzysko (nacięcia umieszczone są w odległości ok. 5,5 cm od dolnej krawędzi futerału). Pasek ma długość ok. 51 cm i szerokość do 4 cm. W jego szerszej części znajduje się nacięcie umożliwiające zamocowanie topora przy pasie lub odwieszenia, gdy nie był potrzebny. Poszczególne elementy pokrowca połączone są pionowym szwem w przedniej części zabytku. Ślady po zszyciu są słabo widoczne. Wnikliwa obserwacja mgr Anny Rybarczyk pozwoliła dostrzec dziurki w przekroju skóry i po jej lewej stronie, będące śladem po zszyciu dwóch krawędzi skóry metodą na styk. Dzięki temu szew nie był widoczny na wierzchniej stronie przedmiotu. Zdecydowanie lepiej zachowały się ślady po drugim szwie, biegnącym wzdłuż brzegu futerału. Na podstawie obserwacji układu dziurek po szwie oraz zachowanych nici, autorka artykułu doszła do wniosku, że pokrowiec zszyto za pomocą dwóch igieł, używając ściegu przed igłą, przy pomocy nici roślinnych, lnianych bądź konopnych. Dokładne określenie surowca, z którego zostały wykonane nici, jest niemożliwe, gdyż włókna te są nierozróżnialne w analizie mikroskopowej.

Pokrowiec na topór (EM/XXX/6136), zbliżenie na zachowany fragment szwów [fot. A. Rybarczyk]

Drugi futerał (EM/XXX/16420) wykonany został z cieńszej i delikatniejszej skóry. Jego krój różni się od pierwszego egzemplarza, choć zasada użytkowania była podobna. Topór umieszczany był w pokrowcu od góry, ze szczeliną wylotową zabezpieczoną klapką, która nie przetrwała do naszych czasów. Pokrowiec składa się z jednego, złożonego na pół kawałka skóry w miejscu odpowiadającym linii obucha i toporzyska. Zabytek ma wysokość 15,3 cm i 16 cm szerokości. Pasek ściągający przebiega przez nacięcia, znajdujące się ok. 3 cm od dolnej krawędzi pokrowca. Nici, którymi zszyto poszczególne części pokrowca, nie zachowały się, jednak pozostałe po nich ślady wskazują, że zszyto je, podobnie jak w poprzednim egzemplarzu, przy pomocy dwóch igieł, ściegiem przed igłą. Brakuje na nim śladów mocowania rzemienia lub paska, który umożliwiałby zamknięcie klapy. Wg autorów była ona wsuwana pod przednią, górną krawędź pokrowca, co sugerowałoby jej lekkie podcięcie. Oba egzemplarze datowane są na podstawie kontekstu znalezienia na XV wiek.

Pokrowiec na topór, XV wiek, Elbląg Stare Miasto ul. Św. Ducha 32 [fot. A Rybarczyk]

Kształt i rozmiar futerałów pozwala z dużym prawdopodobieństwem określić jakie topory były w nich przechowywane. Szerokość rozłożonego pokrowca, zmierzona pomiędzy dziurkami szwów pozwala określić obwód toporzyska, dla którego był przeznaczony.
Większy z pokrowców (EM/XXX/6136) przeznaczony był na topór o szerokim, łukowatym ostrzu z kończastą brodą oraz wyodrębnioną od dołu krótką osadą. W typologii M. Głoska określane są jako typ X i należą do najpopularniejszych wariantów na terenie ziem polskich. Podczas badań zamku w Małej Nieszawce k. Torunia odnaleziono topór, który swoimi wymiarami niemal idealnie pasuje do elbląskiego pokrowca.
Mniejszy z pokrowców można łączyć z toporami typu IX (wg M. Głoska), chociaż sposób jego wykonania wskazuje, że mógł być przeznaczony do toporów typu X.
Trudno jednoznacznie określić czy topory przechowywane w prezentowanych futerałach pełniły funkcję narzędzi czy broni. Wg źródeł ikonograficznych topory typu X i IX ukazywane są jako narzędzia ciesielskie. Omawiane zabytki odnalezione zostały w latrynach w kwartale pomiędzy ul. Rzeźnicką i Św. Ducha. W latach 1417-1435 działki te zamieszkiwane były przez średniozamożnych mieszczan. Działka przy ul. Świętego Ducha 32, gdzie odnaleziono mniejszy z pokrowców, należała w danym okresie do cechu browarników.
W Państwie Krzyżackim wszyscy mieszczanie posiadający dobra ziemskie oraz nieruchomości w obrębie murów miejskich zobowiązani byli do obrony miasta. Zamożniejsi, który stać było na konie, służyli w jeździe. Cechy rzemieślnicze wystawiały oddziały piesze. Bardzo prawdopodobne, że codzienne narzędzia w sytuacji zagrożenia stawały się groźną bronią.
Pokrowce na topory należą do unikalnych zabytków, niespotykanych w muzealnych kolekcjach i rzadkie w źródłach archeologicznych. Dotychczas znane były nieliczne egzemplarze z terenów Rosji (z Nowogrodu pochodzi futerał analogiczny do większego pokrowca z Elbląga). Futerały ze skóry oraz kory brzozowej znane są także ze zbiorów etnograficznych z terenów środkowej Azji, pochodzą jednak dopiero z XIX wieku.
Ciekawym wariantem są pokrowce wykonane z tkanin. Obiekty z takich materiałów nie zachowały się, odkryto jednak zmineralizowane ślady tekstyliów na żeleźcach m.in. na cmentarzyskach w Lubieniu i Pniu. Istnieje możliwość, że są to pozostałości po stroju lub całunie zmarłego. Takie znaleziska znane są także z terenów Rosji i Białorusi.

Popularność skórzanych pokrowców na topory jest trudna do określenia ze względu na niewielką ilość znalezisk. Taki stan rzeczy nie musi świadczyć o małej popularności tego rodzaju przedmiotów, ale o braku sprzyjających warunków do ich zachowania. Pokrowce na topory wydają się być dość użyteczne w trakcie pracy lub podróży. Chroniły ostrze przed zanieczyszczeniem i wilgocią, kiedy narzędzie nie było używane. Dyskusyjne może być używanie sznurowanych futerałów w warunkach bojowych, kiedy liczy się szybkość i łatwość wyciągania broni. Futerały na broń pojawiają się także w źródłach pisanych. W księdze wydatków Malborka z 1409 wyszczególnione są m.in. pokrowce na włócznie czy kusze. Być może nie każdy topór miał futerał, wydaje się jednak, że stosowanie ich było częstsze, niż odnajdywanie ich podczas badań archeologicznych.



Post powstał na podstawie artykułu A. Rybarczyk i P. Strzyża Średniowieczne pokrowce na topory z wykopalisk w Elblągu AMM X, 2014