poniedziałek, 18 listopada 2013

Co do gara wkładano czyli chleb powszedni i inne potrawy

drewniana zastawa, XIV w. Elbląg-Stare Miasto
(fot. archiwum MAH)
Menu przeciętnego mieszkańca Elbląga możemy poznać dzięki zachowanym dokumentom szpitali elbląskich: św. Ducha, św. Elżbiety i Bożego Ciała. Wyżywienie mieszkańców tych instytucji (byli to zarówno ubodzy, jak i opłacający swój pobyt pensjonariusze) można pośrednio odnieść do codziennej diety elbląskiego pospólstwa. Zachowane rachunki, rozporządzenia, jadłospisy pozwalają zajrzeć do miski obywateli warstwy średniej i ubogiej. Była to najbardziej zróżnicowana część społeczeństwa obejmująca średniozamożnych kupców, rzemieślników, drobnych wytwórców oraz miejski proletariat.


Aż do połowy XV wieku zróżnicowanie w posiłkach ludności warstwy średniej w stosunku do diety bogatszej części społeczeństwa zaznaczało się raczej w ilości niż w jakości posiłków (pomijając produkty luksusowe, pochodzące głównie z importu, których spożywanie świadczyło o pozycji społecznej). Zwykle jadano trzy posiłki dziennie, choć zapewne byli i tacy co musieli zadowolić się jednym. Śniadania jedzono skromne, składające się np. z kawałka chleba, sera lub kiełbasy najczęściej popijanych piwem. Obiady i kolacje bywały bardziej uroczyste, spożywano je wspólnie, zapewne w towarzystwie krewnych i znajomych1.

Louis de Nain Cztery postacie przy stole 1630 (źródło:http://www.artrenewal.net)
Podstawę stanowiły produkty zbożowe: chleb częściej żytni niż pszenny oraz różne kasze: owsiana, jęczmienna, jaglana czy gryczana, które jadano kilkanaście razy w miesiącu. Znaczną rolę odgrywało mięso, głównie wołowina i wieprzowina, jego ilość uzależniona była od posiadanych funduszy. Popularny był także drób (kury, gęsi), choć jaja jadano od święta. Ważnym składnikiem był, dający uczucie sytości, tłuszcz w postaci słoniny, sadła, masła lub oleju. Spożywano sporo ryb, zwłaszcza w okresach postu, kiedy nie jedzono mięsa. W źródłach częste są informacje o śledziach, jednak śladów tych ryb nie udało się jak dotąd w archeologii miasta uchwycić. Badania ichtiologiczne ujawniły za to szczątki gatunków żyjących w okolicznych wodach tj. karpie, leszcze, płocie, stynki, sumy, liny, jesiotry. Codzienny jadłospis urozmaicały sery (twaróg, ser owczy) oraz warzywa i owoce. Najczęściej jadano groch, kapustę, rzepę oraz produkty sezonowe m.in. dynię, marchew, ogórki, jabłka, śliwki (także suszone), gruszki, orzechy, jagody.




ziarna i nasiona odnalezione podczas badań; Elbląg-Stare Miasto (fot. archiwum MAH)

Rozmaitość posiłków zależna była od sezonu na poszczególne produkty, okresów postów lub świąt. Latem i wczesną jesienią spożywano mięso świeże, w pozostałych miesiącach przetworzone, najczęściej peklowane, suszone lub w postaci kiełbas czy pasztetów, tak by wykorzystać całą tuszę zwierzęcia. Zimą częstym daniem była gotowana kiełbasa, głowizna lub wieprzowe nóżki. W okresie od grudnia do czerwca popularna była grubo przerośnięta tłuszczem wieprzowina (określana mianem słoniny), którą jadano w postaci rąbanki wymieszanej z grochem. Kury i gęsi jadano od września do listopada. Powszechną strawą były krupy, czyli ugotowana kasza owsiana lub jęczmienna. Mięso peklowane lub świeże spożywano z warzywami (być może była to potrawa w postaci gulaszu). Częstym dodatkiem była kapusta, na wiosnę świeża, słodka, przez resztę roku kiszona. Popularnym daniem był groch z kapustą. Ryby spożywano świeże, pieczone, gotowane lub suszone. Najpopularniejsze były śledzie (w latach 1624/25 w Szpitalu Św. Ducha podawano je średnio 3 razy w tygodniu), szczególnie w formie solonej. Posiłki zazwyczaj popijano piwem, a od XVII wieku coraz częściej wódką. W pierwszej połowie XVII wieku w Elblągu dzienna ilość piwa wypijanego przez jednego mieszkańca wynosiła 1,5 litra.


Floris van Schooten (1590-1655) Kitchen Still Life 
Wystawniej jadano w okresie świąt. W miarę zamożności na stołach pojawiało się wtedy pszenne pieczywo, jaja, lepsze mięso (np. cielęcina) czy ciasta. W dokumentach szpitala św. Ducha zachował się jadłospis z okresu Wielkanocy 1625 roku. Według niego w Wielki Piątek pensjonariusze szpitala otrzymali kaszę jęczmienną i obwarzanki, w Wielką Sobotę – kaszę gryczaną i funt masła na osobę, zaś w niedzielę i poniedziałek wielkanocny kapustę kiszoną z cielęciną i po 4 jaja. Natomiast menu bożonarodzeniowe w 1524 roku składało się z grochu i ¼ świńskiego łba na osobę w pierwszym dniu świątecznym, w drugim dniu podano kiszoną kapustę i świńskie nogi. 

Jan Steen Prince's day 1660 (http://www.wikipaintings.org)
Dzięki rachunkom szpitalnym rejestrującym zarówno ilość zużywanych produktów, jak i liczbę stołowników, możliwe jest szacunkowe określenie ilości i wartości kalorycznej spożywanych posiłków. Podstawowym produktem i głównym źródłem kalorii był chleb żytni. Wg zachowanych dokumentów Szpitala Św. Ducha przeznaczano ok. 1 kg chleba na osobę dziennie. Średnia porcja mięsa wynosiła ok. 120-150 gramów, przy czym porcje w dni mięsne były większe (ok. 400-600 gramów). Podopieczni szpitala spożywali posiłki o łącznej wartości ok. 3500-4000 kalorii.
Dzięki możliwości korzystania z różnych źródeł zaopatrzenia (produkcja rolna i hodowlana, dostawy żywności z okolicy, import artykułów zagranicznych) żywność dostępna w Elblągu była dość różnorodna (szczególnie w XVI i XVII wieku). Jednak jakość i ilość spożywana przez przeciętnego mieszkańca uzależniona była od posiadanych przez niego pieniędzy. Znaczna część społeczności zaopatrywała się w żywność na targach i to oni najczęściej odczuwali okresowe wzrosty cen, powodowane np. nieurodzajem lub epidemią.  
Pieter Aersten Market scene 1550 (http://www.wikipaintings.org)


1 Zwyczaje te są oczywiście nie do uchwycenia w źródłach archeologicznych. Pomocne okazują się za to nielicznie zachowane źródła pisane, np. pamiętniki. Jednym z takich źródeł, skrupulatnie opisujących codzienność, jest dziennik angielskiego urzędnika Samuela Pepysa (1633-1703). Autor sumiennie spisując codzienne wydarzenia nie zapomniał wspomnieć co, gdzie i z kim danego dnia jadał. Pepys z racji swojej funkcji oraz pochodzenia (pochodził ze starego, drobnoszlacheckiego rodu, choć ojciec jego był krawcem, a matka praczką bądź służącą) obracał się w różnych środowiskach, co pozwala uchwycić różnice w wyżywieniu i zwyczajach poszczególnych warstw społecznych.

Temat wyżywienia w szpitalach elbląskich opracował A. Klonder, Wyżywienie w szpitalach Elbląga w pierwszej połowie XVII wieku, KHKM  XXXVI nr 3, 1988, temat wyżywienia w średniowieczu i czasach nowożytnych porusza też M. Bogucka w swoich opracowaniach.

niedziela, 17 listopada 2013

O czystości i brudzie...

Podejmując rozważania na temat higieny, brudu i czystości należy pamiętać, że obowiązujące w przeszłości normy były bardzo różne od dzisiaj obowiązujących. Niekiedy mogą się nam wydawać dziwne, ale wystarczy spojrzeć jak pewne normy dotyczące higieny, zachowania czystości zmieniły się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu, czy stu lat. Bardzo często problem przestrzegania obowiązujących norm wiązał się z możliwościami technicznymi i warunkami naturalnymi. Zobaczmy jak starano się zachować higienę w dawnym Elblągu. Posłużą nam do tego zachowane źródła pisane i archeologiczne. 
Do niedawna uważano średniowiecze, że epokę "brudu", lecz jak współcześnie brzmią zalecenia zachowania czystości ze starofrancuskiego "Poematu o Róży", z XIII wieku:


Wszelkim się brudem musisz brzydzić,
często myj ręce, dbaj o zęby,
pamiętaj, by pod paznokciami

brud czarny nigdy nie zostawał.


W przypadku Elbląga jednym z podstawowych problemów była ochrona przed nadmierną wilgocią. Aby uporać się z tym problemem mieszkańcy miasta jako ogół i właściciele poszczególnych działek wykonywali różne czynności. Do podstawowych należało wykładanie podwórzy gałęziami, fragmentami dranic, które stabilizowały teren i chroniły częściowo przed wilgocią. Znacznie lepszym, ale zapewne również bardziej kosztownym działaniem było kopanie specjalnych kanałów odwadniających (jest jednak bardzo prawdopodobne, że kanały te mogły służyć także do odprowadzania nieczystości), które dosyć często odkrywane są w trakcie prowadzonych prac wykopaliskowych. Datowane przeważnie na połowę lub drugą połowę XIII wieku, to najczęściej rowy o szerokości ok. 60-80 cm i głębokości do 50 cm. Ich ściany były wykonane w technice plecionkowej. Niekiedy od góry zabezpieczone były swego rodzaju rusztem wykonanym z okrąglaków i fragmentów kantówek oraz przykryte dranicami. Istnienie takich kanałów/rynsztoków w XIII-wiecznym Elblągu jest potwierdzone również źródłowo, a zachowane zarządzenie miejskie mówi: Kto swój most zburzył lub zrzucił, który przy jego domie leżał i tam należał i nie zrobił (nowego) i stanie się jego sąsiadowi lub współobywatela bydłu z tego powodu krzywda, że tam kość złamie, ten powinien płacić za bydło sąsiadowi lub współobywatelowi. Owe „mosty” to oczywiście kładki nad rynsztokami kopanymi wzdłuż ulic. 


Fragment XIII-wiecznego kanału
(Fot. Archiwum MAH)

Innym sposobem zabezpieczenia się przed wilgocią i niezbyt stabilnym gruntem było wznoszenie w XIII wieku drewnianych budynków mieszkalnych na całym systemie podkładek z okrąglaków i fragmentów kantówek, niekiedy także w formie plecionej brzozowej faszyny. Taki system podkładek dochodził w niektórych przypadkach aż do 80-90 cm wysokości. W XIV i XV wieku kiedy powszechnie zaczęto wnosić kamienice murowane nadal pozostał aktualny problem ochrony przed wilgocią, jednak zmiany sposobu budowy i materiałów używanych przy wznoszeniu domów, wymagały zastosowania innych rozwiązań. Fundamenty kamienic, posadowione głęboko, w przypadku murów sąsiedzkich najczęściej w warstwach calcowych, zabezpieczano przez oblepianie i wykładanie gliną. Podobnie postępowano we wnętrzu kamienic, na poziomie przyziemia przed ułożeniem posadzek wykładano izolacyjną warstwę gliny o grubości przeciętnie 20-30 cm. Niekiedy, gdy wymagały tego lokalne warunki, wkopywane były beczki-odstojniki zbierające nadmiar wody.


"Ruszt" pod drewnianym budynkiem z 2. poł. XIII wieku
(Fot. Archiwum MAH)


Beczka wewnątrz kamienicy do zbierania nadmiaru wilgoci
(Fot. Archiwum MAH)

Problem nadmiernej wilgoci istniał także na staromiejskich ulicach, dlatego już od początku ich nawierzchnie były wykładane gałęziami, a na głównych traktach miejskich także deskami. Najstarsze, datowane dendrochronologicznie  pochodzą ze Starego Rynku (1235 +x,-6) i ul. Rzeźnickiej (1239 +8,-3). Próby poradzenia z błotem na elbląskich ulicach, placach i podwórkach, widoczny jest także w przedmiotach codziennego użytku, m.in. w specjalnym rodzaju obuwia. Od końca XIII wieku elblążanie i elblążanki używają do chodzenia po staromiejskich ulicach specjalnego obuwia ochronnego – drewnianych patynek nakładanych na lekkie buty skórzane (http://staremiastoelblag-mah.blogspot.com/2013/09/patynki.html).
Nieczystości stałe, rozbite naczynia, zużyte przedmioty codziennego użytku wrzucane były do latryn, które znajdowały się na każdej parceli (http://staremiastoelblag-mah.blogspot.com/2012/02/cuchnace-skarbonki.html).
Na podwórzach z kolei bardzo szybko przyrastała warstwa mierzwy, co było wynikiem trzymania przez właścicieli działek zwierząt hodowlanych, niekiedy nawet koni. Na niektórych parcelach ilość trzymanych zwierzą musiała być duża, gdyż dzisiaj odkrywamy niekiedy warstwy mierzwy, których grubość dochodzi nawet do 30 cm. Aby poruszanie się w obrębie takiego podwórza było możliwe przesypywano kolejne warstwy mierzwy piaskiem, bardzo często wykładano powierzchnię podwórek deskami, niekiedy również gałęziami. Do tego celu wykorzystywano najczęściej materiał pochodzący z rozebranych budynków, niekiedy również fragmenty poszycia statków czy łodzi (takie przypadki zdarzyły się np. na podwórzu działek Św. Ducha 45 – obecny numer 22 oraz Studzienna 20). Innym sposobem pozbywania się nieczystości było wrzucanie wszelkich odpadków do rynsztoków, kanałów. Musiał być to proceder nagminny, gdyż już w 1393 r. rada miejska zakazała wyrzucania mierzwy i nieczystości do kanału Kumieli i aby zapobiec temu procederowi nakazała zabicie w budynkach okien od strony Kumieli.
Niezbędnym środkiem do życia człowieka jest dostęp do wody wykorzystywanej do spożycia i utrzymania higieny osobistej. Warunki naturalne terenu, na którym założone zostało miasto uniemożliwiały kopanie studzien czerpalnych dostarczających odpowiedniej jakości wodę pitną. W początkowym okresie była ona z pewnością czerpana wprost z rzeki Elbląg oraz ze strumieni spływających z Wysoczyzny, lecz stosunkowo szybko konieczna była budowa systemu zaopatrzenia w wodę, już w 1275 r. na pobieranie wody dla miasta zezwolił mistrz krajowy Konrad von Thierberg. Wzdłuż głównych ulic miasta wodę rozprowadzano rurociągiem wykonanym z drążonych pni drzew – fragmenty takich rur odkrywane są niekiedy w trakcie badań oraz nadzorów archeologicznych.            Dla średniowiecznych mieszkańców Elbląga ważnym miejscem, w którym dbano o higienę osobistą były łaźnie. Ten niezbędny element średniowiecznej rzeczywistości zaczął funkcjonować zapewne już w najwcześniejszym okresie istnienia miasta. W zachowanych źródłach pisanych pod datą 1297 podane jest, że niejaki Petrus i jego bracia dzierżawią od czterech lat łaźnię. Z kolei około 1336 roku łaźnię postawioną nad Kumielą (Hommel) prowadził łaziebnik o imieniu Nycolus, natomiast w XV w. działały w mieście dwie łaźnieW trakcie dotychczasowych prac wykopaliskowych odkrywane są inne przedmioty świadczące o dbałości średniowiecznych elblążan o wygląd i higienę osobistą, są to przede wszystkim grzebienie toaletowe. Dotychczas odkryto ponad 100 grzebieni (zachowanych w całości lub fragmentarycznie), większość jest zdobiona, niektóre bogatym i rozbudowanym ornamentem. Najstarsze z nich datowane są na 1 połowę XIII wieku co pozwala je łączyć z  początkowym okresem historii miasta, najmłodsze natomiast na początek XV wieku. Grzebienie toaletowe, wytwarzane głównie z poroża jeleni, są wyrobem miejscowych mistrzów rzemiosła rogowiarskiego, choć nie jest wykluczone, iż nieliczne, pojedynczo odkrywane mogły być przywiezione z obcych warsztatów.



XIII-wieczne grzebienie odkryte w Elblągu
(Fot. Archiwum MAH)

Łaziebnicy wraz z balwierzami (zwanymi inaczej chirurgami), lekarzami miejskimi i aptekarzami stanowili elementy „miejskiej służby zdrowia”. Łaziebnicy oraz balwierze (czyli chirurdzy wykonujący swój zawód w domu chorego) byli przedstawicielami średniowiecznego rzemiosła cechowego. Natomiast lekarze miejscy i aptekarze byli osobami wykształconymi (najczęściej z dyplomem uniwersyteckim) i należeli do grupy osób opłacanych z kasy miejskiej. Funkcja lekarza miejskiego w Elblągu potwierdzona jest w źródłach historycznych co najmniej od 1338 roku. Pod tą właśnie datą wymieniony jest Magister Johannes Wal lub Gallicus. W 1342 roku w jego posiadaniu znajdowała się kamienica (Steinhaus) przy ulicy Rzeźnickiej. W 1338 roku jest również wymieniana działka Erbe przy Ketzerhagen,  której właścicielem był lekarz Magister Petrus. Również dosyć wcześnie, w 1397 roku wymieniana jest apteka miejska, której siedziba znajdowała się w budzie numer 11, w południowej pierzei ul. Rybackiej. Także niektóre źródła archeologiczne przemawiają za tym, że elblążanie dosyć często korzystali z usług „lekarskich”, przede wszystkim balwierzy i łaziebników oraz odwiedzali aptekę. Są to naczynia, które służyły prawdopodobnie do przechowywania leków przepisanych przez chirurga (balwierza) i przygotowanych przez aptekarza. Na szczególną uwagę zasługuje pojemnik wykonany z poroża z rzemieniem do zawieszenia. Zachowane ślady sugerują, że miał on kiedyś zamknięcie. Pojemnik ten wykonany zapewne przez elbląskiego rzemieślnika, który oznaczył go swoim znakiem, został odnaleziony w latrynie, użytkowanej w XV wieku. Innego rodzaju pojemnikami, które mogły służyć do przechowywania leków są być miniaturki naczyń, choć część badaczy chce w nich widzieć zabawki


Miniaturowe naczynie ceramiczne
(Fot. Archiwum MAH)

Pojemnik z poroża, XV wiek
(Fot. Archiwum MAH)

Być może przynajmniej niektóre z tych miniaturowych naczyń były używane także do przechowywania roślin leczniczych zbieranych w okolicy Elbląga. O tym, że rośliny takie zbierano świadczą wyniki przeprowadzonych badań archeobotanicznych. Wśród odkrytych szczątków roślin z XIII i XIV wieku znajdowały się także wykorzystywane w średniowiecznej medycynie. Jednak duża ich część miała i ma również do dzisiaj inne zastosowania – kulinarne, gospodarcze. Na ich podstawie można pokusić się o stwierdzenie, że bardzo często mieszkańcy Starego Miasta w wiekach XIII-XIV chorowali na różnego rodzaju schorzenia skórne, co wiązało się zapewne z trudnościami w zachowaniu higieny osobistej. Innymi dolegliwościami były różnego rodzaju przypadłości układu pokarmowego. Warunki naturalne (duża wilgoć) powodowały częste występowanie schorzeń o charakterze reumatycznym. Elblążanie obojga płci często zapewne skarżyli się na bóle zębów wywołane stanami zapalnymi, również dziąseł, a także próchnicą. Wszelkie prace fizyczne wykonywane przez mieszkańców miasta były przyczyną częstego występowania stłuczeń i złamań. Spotykane były zapewne także choroby o podłożu nerwowym – bardzo często wymieniane w źródłach historycznych we wszystkich krajach europejskich. Wymieniony tutaj „zestaw” schorzeń i chorób charakterystyczny jest także dla średniowiecznej Europy.



wtorek, 12 listopada 2013

Szklane pieczęcie na butelkach - ciąg dalszy

Jakiś czas temu pisałam o znakach na butelkach szklanych z napisem „LONDON”. Teraz chciałabym wrócić do tematu, omawiając pieczęcie z innymi sygnaturami, również pochodzącymi z badań wykopaliskowych na Starym Mieście.

Wyróżniającą się grupą są pieczęcie ze stylizowanymi literami „FR” zwieńczone koroną królewską,
i znajdującymi się poniżej niewielkimi literami „RH”. Ten monogram był związany z królem pruskim Fryderykiem Augustem II (FR oznacza Fryderyk Rex) – motyw ten był bardzo popularny na terenach Prus w XVII i XVIII wieku, sygnowano nim różnego rodzaju wyroby, w tym również naczynia szklane (http://staremiastoelblag-mah.blogspot.com/2013/03/barokowe-i-klasycystyczne-naczynia.html). Znane z Elbląga pieczęcie znajdują się na butelkach o kulistym korpusie, być może taki sposób sygnowania wyrobów odnosił się do określonego rodzaju napoju alkoholowego, który był dostarczany w ściśle określonym typie butelek.



Pieczęcie odnoszące się do inicjałów osób zajmujących się handlem napojami alkoholowymi lub do przedstawicieli regionalnych władz gospodarczo-administracyjnych miały zazwyczaj oznaczenia literowe, np. litera „P” z motywem roślinnym; litery „H V P”; „G” lub „CG” z winnym gronem (które było częstym motywem zdobniczym w XVIII wieku i stosowano go na różnych przedmiotach).
Dość liczną grupę reprezentują krążki szklane pozbawione odcisków znaków na owalnych bądź okrągłych krążkach. Być może oznacza to, że dokonywano ponownego zeszlifowania odciśniętego motywu (widoczna na nich jest faktura w formie pionowych lub poziomych nici szklanych) w celu ukrycia miejsca pochodzenia produktu lub rezygnacji z jego autoryzowania znakiem dystrybutora, jednak są to tylko przypuszczenia. Równie dobrze mogło to być niedopatrzenie techniczne lub wykonanie nieudanego przedmiotu. Tego typu pieczęcie znalazły się na butelkach cylindrycznych, z zielonego szkła, datowanych na koniec XVIII i początek XIX wieku.
Ciekawym przykładem jest okrągły stempel, prawdopodobnie przyklejony pierwotnie do gąsiora – na tym stemplu widoczny jest fragment muru miejskiego z okrągłymi basztami, a na obwodzie koła widnieje napis: „1894 GESETZ z. SCH(...)”. Data przypuszczalnie odnosi się do momentu powstania firmy lub zawarcia porozumienia spółek (z niem. gesetz zum – umowa z...), zaś fragment napisu „SCH...” nasuwa na myśl pierwsze litery przedsiębiorstwa Ferdynanda Schichaua (od końca XIX wieku największego potentata przemysłowego Elbląga, który zakładał spółki wielobranżowe, głównie metalowe). Ta pieczęć to przykład zmian w znakowaniu wyrobów szklanych w czasach rozwoju rynku kapitalistycznego w XIX wieku. 

 
Inne stemple posiadają zachowane napisy „IPPUS” (nazwa ta kojarzy się z miejscowością Lipusz pod Kościerzyną, gdzie pod koniec XVIII wieku była czynna huta szkła), „PPOWO” (napis został odbity częściowo, przypuszczalnie mógł być związany z miejscowością Chłopowo, niem. Kloppowo, która przylegała do Huty Brodzkiej koło Chojnic), „FABRIQUE GRUNAU” (napis ten może odpowiadać jednej z miejscowości o nazwie Gronowo, zlokalizowanej m.in. w okolicach Chojnic, a także niedaleko Elbląga i Malborka; „Grunau” oznacza także nazwisko słynnej rodziny żyjącej w Elblągu w XVIII i XIX wieku i prowadzącej firmy związane z handlem, bankowością i drobnym rzemiosłem), „IHRR THIN” z wizerunkiem pruskiego orła, „CON”, „STANTIA” oraz „WYN” (pochodzące z jednego ośrodka w Konstancji nad jeziorem Bodeńskim, znaki te znajdowały się na niewielkich cylindrycznych butelkach o długich, wąskich szyjkach i być może oznaczały rodzaj alkoholu i jednocześnie są śladem importu wina butelkowanego w południowych Niemczech – Bawaria, Badenia-Wirtemberia).

Wzór pieczęci z 1894 roku, pochodzącej z wytwórni likierów Ferdinanda Johanna Mampego w Stargardzie Szczecińskim - dzięki uprzejmości pana Roberta Paducha z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Stargardzie.

Wzór pieczęci z 1894 roku, pochodzącej z wytwórni likierów Ferdinanda Johanna Mampego w Stargardzie Szczecińskim - dzięki uprzejmości pana Roberta Paducha z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Stargardzie. Wzór tej pieczęci używany był po 1894 roku do 1945 roku. Na pieczęci jest data 12 Maja 1894. Taką pieczęć posiadamy w Elblągu.

Widok pieczęci na butelce - również dzięki uprzejmości pana Roberta Paducha.





Na podstawie artykułu A. Gołębiewskiego Znaki na nowożytnych butelkach szklanych ze Starego Miasta w Elblagu [w:] Archaeologia Historica Polona, t.6, 1997, s. 183-205.

wtorek, 5 listopada 2013

Jak budowano kogi w Elblągu

Jednym z najstarszych, dokładnie datowanych, elbląskich zabytków jest tłok miejskiej pieczęci z 1242 roku. Przedstawiono na nim wizerunek kogi - dominującego wówczas żaglowca na wodach północnej Europy. 
Tłok pieczęci miejskiej Elbląga, 1242 rok (fot. archiwum MAH)
Prototypami kogi były najprawdopodobniej płaskodenne rzeczne statki, których wraki odnaleziono u ujścia Renu. Na przełomie X/XI wieku dostosowano je, poprzez podniesienie burt, do wypraw na Wyspy Fryzyjskie i otwarte morze. 
Poza ikonografią, nie ma praktycznie źródeł dotyczących budowy kog. W 1962 roku w Bremie odkryto zachowany prawie w całości wrak kogi, datowany na koniec XIV wieku (1382 rok). Na podstawie tego znaleziska określono rozmiary statku na ok. 22 m długości i ok. 7 m szerokości maksymalnej kadłuba. Zanurzenie z ładunkiem, które sprawdzono na wykonanej replice, wynosiło ok. 2,25 m, natomiast bez ładunku 1,25 m. 
Podstawową zasadą było ujęcie proporcji statku w stosunku 3:2:1, gdzie 3 oznaczało długość kadłuba, 2 długość stępki (główna wzdłużna belka konstrukcyjna), a 1 szerokość kadłuba. Kogi budowano w technice skorupowej, polegającej na zmontowaniu zestawu trzonowego, na który składała się stępka wraz z dziobnicą i tylnicą. Następnie układano poszycie statku, na dnie z klepek montowanych na styk, burty natomiast z szerokich klepek, mocowanych na zakładkę gwoździami zaginanymi do wewnątrz. Poszycie uszczelniano sierścią zwierzęcą lub mchem, które dociskano listwami przybitymi żelaznymi klamrami. 
fragment warkocza z mchu do uszczelniania łodzi, XIII wiek (fot. archiwum MAH)
fragment uszczelki łodzi, XIII wiek (fot. archwium MAH)
Taki sposób łączenia klepek znano w Elblągu już w XIII wieku. Na ul. Św. Ducha 21 (wykop XXIV/44) w IV poziomie zabudowy, datowanym na okres 1239-1280 odkryto fragmenty konstrukcji statku, których użyto powtórnie do ułożenia podłogi i moszczenia podwórka. 


Użyty wtórnie fragment konstrukcji statku; XXIV/44 (fot. archiwum MAH)
Usztywnienie statku stanowiły belki wiążące burty w poprzek kadłuba (tzw. belki usztywnienia poprzecznego), ich głowice często wystawały ponad zewnętrzną część poszycia. Gdy "skorupa" statku była gotowa, montowano dodatkowe usztywniające elementy: nadstępkę oraz gęsto rozmieszczone denniki i przedłużające je na burty wręgi, które mocowano kołkami do poszycia statku. Kogi były statkami jednomasztowymi, z prostokątnym żaglem z reflinkami lub bonetem, co umożliwiało zmniejszenie żagla podczas sztormu, nie mogły jednak płynąć pod wiatr. Pływano nimi wzdłuż wybrzeża, a płaskie dno umożliwiało zawijanie do portów położonych powyżej ujścia rzek (np. do Tczewa i Torunia). Charakterystyczną cechą kogi był ster zawieszony na rufie. Wizerunek na elbląskiej pieczęci miejskiej jest najwcześniejszym przedstawieniem statku z takim właśnie sterem.  


model kogi z 1273 roku
Kogi były statkami handlowymi używanymi przez kupców lubeckich. Wraz z rozwojem handlu w strefie nadbałtyckiej, związanym bezpośrednio z budową państwa krzyżackiego, wzrastało zapotrzebowanie na duże jednostki pływające, które mogłyby przewozić towary masowe. Koga stała się sztandarowym statkiem kupców Związku Hanzeatyckiego, którzy do XV wieku dominowali na akwenach Morza Bałtyckiego i Północnego. W związku z handlowym przeznaczeniem żaglowca przestrzeń kadłuba wykorzystywano do przechowywania towaru. Deski pokładu ułożone były poprzecznie do osi symetrii statku co ułatwiało dostęp do ładowni (wystarczyło wyjąć deskę). W XIII wieku kogi mogły przewozić ok. 10-50 ton ładunku, w XIV już nawet 120 ton.
Na przełomie XIII/XIV wieku kadłuby były przykryte stałym pokładem i pomostami obwiedzionymi blankami, w połowie XIV wieku konstrukcje pomostów włączono w zabudowę kaszteli umieszczanych na dziobie i rufie. Mniejsze kasztele dziobowe służyły do obserwacji, większe i bardziej rozbudowane kasztele rufowe przeznaczono na pomieszczenia dla załogi i urządzeń sterowniczych. Jako ciężki i silny statek - koga sprawdzała  się także jako okręt wojenny. Kasztele z powodzeniem wykorzystywano jako pomosty przy dokonywaniu abordażu. 

Przedstawienie wizerunku kogi na pieczęci miejskiej sugeruje długą tradycję szkutniczą miasta, choć pierwsze wzmianki źródłowe o stoczni w Elblągu pochodzą z 1295 roku, nie wspominają jednak o budowaniu tam kog. Stocznia znajdowała się prawdopodobnie na prawym brzegu rzeki, tuż za miastem w stronę Zalewu Wiślanego, gdzie były dogodne warunki do składowania budulca, obróbki drewna, montażu i wodowania kadłubów. Z 1343 roku pochodzi zapis wspominający o miejscu budowy i naprawy statków - łasztowni. Dopiero dokument z 1374 roku informuje o Coggenlastadie, położonej na prawym brzegu rzeki Elbląg, poniżej miasta, niedaleko jej ujścia do Zalewu Wiślanego (podobnie pierwszy zapis źródłowy wspominający o łasztowni w Gdańsku pochodzi z 1363 roku). Dokument ten potwierdza wcześniejszą lokalizację stoczni oraz fakt budowy i remontowania w Elblągu statków typu koga.