piątek, 11 maja 2018

Pióro zamiast butelki zapalającej – życie i twórczość Emmy Laddey

Tekst: Joanna Szkolnicka


W tym roku oprócz stulecia odzyskania niepodległości oficjalnie świętujemy także stulecie przyznania Polkom praw wyborczych. W tym samym 1918 roku prawa te uzyskały kobiety w kilku innych krajach europejskich, w tym Niemki. Otrzymanie tych, dzisiaj tak oczywistych praw, poprzedzone było dziesięcioleciami bojów o równouprawnienie kobiet, prowadzonych zarówno w spektakularny sposób, przy pomocy kamieni, butelek zapalających, a nawet bomb (tu celowały głównie brytyjskie sufrażystki), jak i bardziej pokojową metodą  – za pomocą słowa i pióra. Do grupy emancypantek, walczących tą drugą bronią należała pochodząca z Elbląga niemiecka pisarka Emma Laddey.

Emma Laddey (1841-1892),
źródło: m.ngiyaw-ebooks.org

 Urodziła się w Elblągu 9 maja 1841 r. jako córka lekarza F. Radtke. Już w wieku dziesięciu lat pisała drobne utwory teatralne. W 1859 r. wyjechała do Berlina, gdzie zgłębiała tajniki zawodu aktorskiego, jednak planom kariery aktorskiej kres położyły problemy zdrowotne z gardłem. Podczas podróży do Amsterdamu poznała malarza Ernsta Laddey, twórcę obrazów historycznych i rodzajowych, którego poślubiła w 1864. W 1865 r. osiadła razem z nim w Stuttgarcie i zaczęła parać się pisarstwem. W 1880 r. przeprowadziła się do Monachium, gdzie mieszkała do końca życia. Emma Laddey była zaangażowana w niemiecki ruch emancypacyjny kobiet, m. in. publikując artykuły dotyczące tzw. kwestii kobiecej. W Monachium wygłaszała też wielokrotnie skierowane do kobiet, a w szczególności młodych dziewcząt prelekcje dotyczące zagadnień związanych ze sztuką i nauką. W 1873 r. powstało z jej inicjatywy towarzystwo kobiece „Schwäbischer Frauenverein“, które za cel stawiało sobie m. in. dążenie do umożliwienia kobietom studiów wyższych oraz poprawę ich sytuacji ekonomicznej.  Emma Laddey jest autorką licznych powieści, sztuk teatralnych i utworów dla dzieci, zwłaszcza dla dziewcząt, które tworzyła pod pseudonimem „Hermine“.  Jej twórczość niewątpliwie trąci dziś myszką, swego czasu cieszyła się jednak bardzo dużą poczytnością, zwłaszcza wśród „dorastających panienek“. Warto zauważyć, że pisarka również w utworach beletrystycznych przemycała swoje naówczas bardzo nowoczesne poglądy na kwestie dotyczące m. in. wychowania i kształcenia dziewcząt czy roli kobiety w społeczeństwie, np. w zbiorze  opowiadań Auf eigenen Füßen. Erzählungen für Deutschlands Töchter przedstawia sylwetki samotnie żyjących kobiet, zarabiających samodzielnie na swoje utrzymanie, sprzeciwiając się powszechnemu poglądowi, że jedyną drogą spełnionego życia jest dla kobiety małżeństwo, status „starej panny“ jest godny pogardy lub w najlepszym razie litości, a ona sama to postać komiczna i żałosna. Sama pisarka wyszła co prawda za mąż, nastąpiło to jednak jak na ówczesne standardy stosunkowo późno, a jej życiorys świadczy o tym, iż nie czekała na to, że małżeństwo zapewni jej materialny byt, podejmując wcześniej kroki zmierzające do zdobycia zawodu.  Emma Laddey zmarła 12 kwietnia 1892, brak jest zgodności co do miejsca jej śmierci – w większości przypadków podaje się, że zmarła w Monachium, gdzie na stałe mieszkała, jednak w nekrologu, który ukazał się po jej śmierci w elbląskim dzienniku „Altpreussische Zeitung” napisano, że śmierć pisarki nastąpiła w Merseburgu, gdzie bawiła w odwiedzinach u siostry, a jej przyczyną był atak serca. Warto dostrzec, że współczesna  Laddey gazeta, wychodząca w jej rodzinnym mieście, w krótkim nekrologu dostrzegła przede wszystkim jej zaangażowanie dla sprawy kobiecej, w tym zwłaszcza podejmowanie tej tematyki w powieściach i opowiadaniach.


Kałamarz szklany, ze srebrną oprawą, wytwórca – wrocławska firma Juliana Lemora,
lata 20-te XX w. Zbiory MAH. Fot. P. Wlizło.


Poniżej podajemy tłumaczenie fragmentu pierwszego rozdziału jednej z popularnych powieści E. Laddey Tausend Wochen. Eine Geschichte für junge Mädchen. Choć niewątpliwie powieść jest dla współczesnego czytelnika mocno staroświecka, jej główna bohaterka wymyka się stereotypowemu wizerunkowi grzecznej i potulnej panny na wydaniu.


Ilustracja do opowiadania Alpenröschen


Rozdzial I
         
           Ilona.

W oknie jednego z okazałych berlińskich domów siedziała młoda dziewczyna i spoglądała w dół.  Na zewnątrz kłębiło się wielkomiejskie życie, ale wzrok dziewczyny nie zatrzymywał się na jego atrakcjach, ale skupił na rachitycznych lipach, rosnących pod oknem. Po chwili obserwatorka poderwała się żwawo.
„Naprawdę, widzę kilka  kwiatów” – powiedziała do starszej damy, zasiadającej z haftowaną robótką przy drugim oknie. – „Przyszło lato, a ja nawet do tej pory nie odczułam wiosny”.
                 Spod koronkowego czepka okalającego dystyngowaną twarz starszej kobiety uniosły się patrzące z obojętnym wyrazem oczy.
                 „Tak to już jest w dużym mieście” – odparła chłodno. – „Mieszkamy zbyt daleko od Thiergarten, a inne aleje ci się nie podobają. Zresztą masz przecież swój ogród”.
                 „Podwórko” – sprostowała dziewczyna – „Parę metrów łachy piachu porośniętej karłowatymi krzaczkami!”.
                 „Przykro nam Lono, że wciąż jeszcze nie przywykłaś. Zważ, że nie jesteśmy bogatymi ziemianami, jak twoi rodzice, ale skromnymi urzędnikami. Choć twój wuj jest radcą, powinniśmy i tak dziękować Bogu, że możemy pozwolić sobie na ten dom”.
                 „Nie chciałam sprawić ci przykrości, ciociu, ale czy nie możesz zrozumieć, że czuję się tutaj jak ptak w klatce? W domu, na Węgrzech, nie przebywałam pod dachem więcej niż dzikus w swoim szałasie, cały dzień spędzałam na zewnątrz, galopując po wrzosowiskach na moim koniu! Po śmierci rodziców wysłaliście mnie na pensję, już to było ciężkie, ale dało się jeszcze znieść, przynajmniej miałam wokół siebie młodych i wesołych ludzi i był tam kawałek ziemi, który można z czystym sumieniem nazwać ogrodem, gdzie spędzałam wieczory”.
„Przecież nie mogłaś zostać na pensji na zawsze” – odrzekła radczyni dworu. – „Jesteś już młodą damą i musisz się wdrażać do związanych z tym obowiązków”.
„A nie robię tego? Czy nie tkwię godzinami w tej niszy okiennej, kłując sobie igłą palce do krwi? Nie uderzam w fortepian, aż pękają struny? Nie wysiaduję cierpliwie w salonie podczas wizyt tych wszystkich nudnych ludzi, choć mam wówczas ochotę wstać i tupać ze złości? Ale w zamian za to chcę przebywać na powietrzu, nic mnie zatrzyma w domu teraz, kiedy kwitną lipy i róże”.
„Rozmawiałam już o tym z twoim wujem. Kiedy zaczną się wakacje w sądzie, wyjedziemy nad morze”.
„To już coś, ale to ciągle mało. W zeszłym roku w tej małej rybackiej wiosce było niewypowiedzianie nudno”.
„Żałuję, ale nie stać nas, żeby cię zabrać do modnego kąpieliska” – rzekła ostro radczyni. – „Jak wyjdziesz za mąż, będziesz mogła folgować takim zachciankom”.
Kobieta wstała i opuściła pokój. Ilona spojrzała za nią z czołem zmarszczonym niechęcią. Wydymając drwiąco wargi i wzruszając ramionami, rzekła do siebie:
„Jeśli sądzicie, że wypchniecie mnie w ten sposób za swojego nudnego syna, to się mylicie. Lepiej znieść tymczasowe uwięzienie niż zgodzić się na wieczne! W końcu osiągnę upragnioną pełnoletność, nawet jeśli to jeszcze tak długo”.
Poderwała się niecierpliwie, podeszła do pianina, odegrała z pasją skoczną melodię z rodzinnych stron, po czym wybuchła płaczem, schowała twarz w dłoniach i wołała raz za razem: „Nie wytrzymam!”.


Na fali rosnącej popularności literatury retro także dzieła Emmy Laddey doczekały się ostatnio wznowień - również jako e-booki. Współczesna okładka powieści. Źródło: www.amazon.dewww.de-ebooks.org


Na fali rosnącej popularności literatury retro także dzieła Emmy Laddey doczekały się ostatnio wznowień - również jako e-booki. Współczesna okładka powieści. Źródło: www.amazon.dewww.de-ebooks.org




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz