poniedziałek, 9 grudnia 2013

Higiena w czasach nowożytnych

W średniowiecznej Europie nawet Raj musiał posiadać przybytek w postaci łaźni, przynajmniej ten wyobrażany na kartach rycerskich romansów: 

Tam właśnie przyjaciele moi pójdą, aby bawić się i tańczyć [...] tam będą grać w kości, w szachy i karty; tam spotykają się młodzi chłopcy i dziewczęta, przechadzają się po łąkach i ogrodach, a później społem spieszą do łaźni, gdzie kąpią się razem, w wieńcach z kwiatów na głowach („Opowieść o Róży” – XIII-wieczny romans rycerski). 


Wraz z wybuchem epidemii "czarnej śmierci" zaczynają się zmieniać poglądy na temat higieny, na temat tego co jest zdrowe. Epoka nowożytna, zwłaszcza wieki XVII i XVIII, to czasy kiedy w Europie najczęściej zadawano sobie pytanie "jak często się wietrzyć?", a nie "myć się, czy wietrzyć?".

Jakie normy higieny były stosowane w tym okresie w Elblągu?, czy przyjęto zwyczaje panujące w innych krajach Europy?, czy też obowiązywały specyficzne, odmienne normy? Odpowiedzi na te pytania nie są łatwe. Na podstawie dostępnych opracowań i odkryć archeologicznych można jedynie zaryzykować pewne odpowiedzi, które czekają ciągle na weryfikację...



J. Steen, Poranna toaleta
(źródło: www.wga.hu - Web Gallery of Art)

Niebagatelną rolę w zachowaniu higieny odgrywał (i odgrywa zresztą do dzisiaj) system zaopatrzenia w wodę i odprowadzania nieczystości. W XVI i na początku XVII wieku niewiele odbiegał on od tego, który funkcjonował w średniowieczu. Wodę pitną czerpano prawdopodobnie nadal z Kanału Kumieli i strumieni, a także studni miejskich i przedmiejskich, w których pobliżu bywały często zlokalizowane większe i mniejsze zbiorniki. Ze zbiorników tych woda doprowadzana była systemem rur, układanych na powierzchni lub w ziemi, wzdłuż głównych ulic; niekiedy zapewne nawet do zamożniejszych posesji. Fragmenty takich rur wykonanych z drewna a łączonych ołowianymi złączkami są niekiedy odkrywane w trakcie nadzorów archeologicznych prowadzonych przy pracach ziemnych na staromiejskich ulicach.
Inaczej radzono sobie z nieczystościami, duża ich część była usuwana do latryn. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że praktycznie na każdej parceli w ciągu całego okresu jej istnienia, użytkowano najczęściej dwie latryny; są znane również parcele, na których odkryto jedną tylko latrynę oraz takie, na których były również trzy tego rodzaju obiekty (niekoniecznie są to największe powierzchniowo podwórza). 
W nocy lub w czasie chłodnych i zimnych dni, kiedy to wyjście do stojącej na zewnątrz latryny nie należało do przyjemności, w czasie choroby, kiedy to wyjście nie było możliwe, używali elblążanie obojga płci i różnego wieku urynałów. Te specyficzne naczynia są niekiedy bogato zdobione. Najczęściej jednak odkrywane są niezdobione urynały datowane na koniec XVIII i początek XIX wieku.



nocniki fajansowy (XVII-XVIII w.) i z fajansu delikatnego (pocz. XIX w.)
(Fot. Archiwum MAH)

Oprócz nieprzyjemnych zapachów z latryn podobne wrażenia węchowe dochodziły także z elbląskich ulic, gdyż jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku brak było kanalizacji, a nieczystości spływały rynsztokami. Odór ze szamb próbowano niwelować przez ich chlorowanie i czyszczenie, a czynności te można było wykonywać jedynie w nocy. Stan taki utrzymywał się aż do początków XX wieku, dopiero w kwietniu 1907 roku rozpoczęto budowę kanalizacji i oczyszczalni ścieków, którą w głównym zarysie ukończono 31 maja 1909 roku.


Szczotki XVIII w.
(Fot. Archiwum MAH)

Biorąc pod uwagę dzisiejsze normy i zwyczaje panujące w nowożytnym Elblągu można uznać, że warunki do zachowania odpowiedniej higieny i czystości były niesprzyjające. Jak jednak sytuacja ta przedstawiała się z punktu widzenia współczesnych i jak Elbląg wyglądał na tle innych ośrodków i regionów? Bardzo dobrze starania mieszczan elbląskich o zachowanie higieny na tle innych regionów Europy oddaje pamiętnik spisany w trakcie podróży po Europie przełomu XVI i XVII wieku przez Fynesa Morysona (podróżnika pochodzącego ze Szkocji). Trasa jednej z jego podróży przebiegała również przez Prusy Królewskie, które według jego relacji należy wysoko cenić za gościnność: nie tylko bowiem przyjmują obcych za niewysoką cenę, z wielką czystością, dobrym wiktem i noclegiem (dają tam czystą pościel, gdy przyjezdny zatrzymuje się dłużej, zmieniają ją często, zwykle raz na tydzień, co w tak zimnym klimacie zdaje się mniej konieczne), ale mają także zwyczaj (mówię o miastach Elblągu i Gdańsku) przynosić swym gościom wodę do umycia nóg co tydzień za każdym razem, gdy wraca z drogi; takiej uprzejmości nie zaproponowano mi, o ile pamiętam, nigdzie, jak tylko raz w Lubece w Niemczech.


Miotła do zamiatania
(Fot. Archiwum MAH - z ekspozycji w
Muzeum Archeologicznym w Biskupinie)

Ze spostrzeżeń tych wynika, że normy i zwyczaje dotyczące higieny i czystości obwiązujące przynajmniej w miastach Prus Królewskich były zbliżone do zwyczajów i norm być może całego kręgu hanzeatyckiego i musiały one odbiegać od panujących w innych rejonach Europy, jeżeli ówczesny podróżnik postanowił o nich napisać. Pewien obraz o obyczajach, poglądach i normach dotyczących higieny i czystości (a właściwie jej braku według naszych poglądów) możemy sobie wyrobić na podstawie norm panujących w ówczesnej Francji, która tak chętnie była naśladowana w innych krajach Europy w XVII i XVIII wieku. Niech jako przykład posłużą zabiegi higieniczne dotyczące niemowlaków i dzieci, które pomimo tego, że odbiegają daleko od obecnych zasad, to odpowiadają ścisłym przepisom. Brud był na ogół uważany za czynnik korzystny, dlatego główkę noworodka myto bardzo oszczędnie, a tak zwany ciemieniuch uważano za nawóz wzmacniający włosy i poprawiający ich wygląd. Nie inaczej sądzono o wszach, zapobiegano ich zbytniemu rozmnożeniu za pomocą iskania, ale pozostawiano jedną lub dwie, gdyż wszy wyciągają zepsutą krew. W okresie tym mocz był składnikiem wielu lekarstw, dlatego większość matek i mamek ponownie używa zmoczonych moczem pieluch bez prania, po ich wysuszeniu. Poglądy na temat zasad higieny dorosłych Francuzów były równie „postępowe”. Mycie w wodzie uważano za szkodliwe dla zdrowia. Panował (szczególnie powszechnie w XVII i XVIII wieku) pogląd, według którego mycie włosów powoduje osłabienie wzroku, ciężkie migreny i bóle zębów. O normach czystości i zachowania higieny uznawanych w najwyższych sferach Francji może świadczyć fakt, iż w Wersalu Ludwika XIV brak było chociażby jednej toalety. Jakże odmienny jest to obraz od ówczesnego Elbląga, gdzie każda parcela miejska posiadała swoją latrynę... 


Pędzel do golenia, XVII-XVIII wiek
(Fot. Archiwum MAH)

Na podstawie odkryć archeologicznych i zachowanych źródeł pisanych można przypuszczać, że elblążanie te zachodnioeuropejskie (może raczej francuskie) wzory nie przyjmowali bezkrytycznie, a raczej wykształcili swoje własne normy czystości i higieny. Jeszcze w XVIII wieku funkcjonuje w Elblągu łaźnia publiczna, a jej właścicielem byli Veit Regen i jego żona Barbara.


Kościane szczotki
(Fot Archiwum MAH)

W odkryciach archeologicznych datowanych po połowie XVIII wieku występuje więcej przedmiotów, które wiązać można z higieną. Są to przede wszystkim szczoteczki do zębów wykonane z kości (więcej w poście o szczoteczkach do zębów), a także wykonane z tego samego surowca szczotki, służące do utrzymania w czystości odzieży. Do utrzymania czystości w domach należą szczotki do mycia podłóg (niezbyt różniące się od szczotek używanych jeszcze powszechnie do niedawna) oraz miotły zrobione z witek leszczynowych.


Szczoteczki do zębów
(Archiwum MAH)

3 komentarze:

  1. Artykuł bardzo ciekawy, jednak czy jest możliwość podzielenia się bibliografią?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry,
    mnie również bardzo zaciekawił ten artykuł w szczególności, że piszę pracę licencjacką o urynałach i ogólnie o higienie w okresie nowożytnym. Dlatego również chciałam się zapytać czy byłaby możliwość podzielenia się bibliografią. Jeżeli tak, to prosiłabym kontakt na meila: ndsz@tlen.pl

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń