wtorek, 28 kwietnia 2015

Kubek z sentencją

W trakcie badań wykopaliskowych prowadzonych w 2007 roku na dawnej parceli Stary Rynek 5 (obecnie jest to posesja Stary Rynek 65) została odkryta drewniana latryna. Z warstwy zasypiskowej tej latryny wydobyto fragmenty fajansowego kubka o cylindrycznym kształcie i z delikatnie kanelowanym uchwytem. Kubek ma wysokość 11 cm i średnicę wynoszącą 8,5 cm.


Fot. Archiwum MAH


W górnej części kubka widoczny jest ciągły ornament pasowy wypełniony motywami kwiatowymi i florystycznymi, malowany od szablonu kobaltem, dno podkreślone jedną cienką linią. W części środkowej (po przeciwnej stronie ucha) drukowany czarną farbą napis umieszczony w trzech wersach: Fischerin, du Kleine || trink deinen || Kaffee nie alleine!


Fot. Archiwum MAH

Na dnie kubka umieszczono drukowany brązowym kolorem znak wytwórni, na którym możemy odczytać – Theodor Paetsch, Frankfurt a/Oder, co jednoznacznie określa nam miejsce jego wyprodukowania.

Fot. Archiwum MAH

Interesująca nas fabryka fajansu we Frankfurcie nad Odrą została założona w 1840 roku. Jej właścicielami, według Adressbuch der Stadt Frankfurt (Oder), byli w roku 1846 Johann Adam Hintze i kupiec Wilhelm Eduard Psetsch.
Od 1863 funkcjonuje ona pod nazwą Steingutfabrik Paetsch, a jako właściciele wymieniani byli Georg Theodor Paetsch i Wilhelm Gustaw Leopold Selle.
Od 1890 roku, po śmierci Theodora Paetscha, właścicielami fabryki zostali jego synowie Theodor i Walter, a od 1930 roku  Theodor Paetsch jun., dyrektorem technicznym Wilhelm Paetsch, dyrektorem do spraw sprzedaży Klaus Paetsch.
Fabryka funkcjonowała do 1945 roku, kiedy to na skutek działań wojennych została zniszczona w 75%. Wkrótce jednak została odbudowana i wznowiła produkcję, a na Targach Lipskich w 1947 roku miała własne stoisko, w 1953 roku znacjonalizowana, a w 1955 roku zamknięta.
Była to fabryka nastawiona przede wszystkim na produkcję masową, tanich naczyń kuchennych i domowych. Wytwarzano w niej m.in. naczynia na mleko, dzbanki, komplety (garnitury) toaletowe, patery na torty. Oprócz tego wyrabiane były w krótkich seriach naczynia zdobione w stylu Art Deco, które obecnie są poszukiwane na rynku antykwarycznym.
Odkryty w Elblągu kubek należy do tej masowej części produkcji Steingutfabrik Paetsch, a czas jego powstania należy umieścić w przedziale lat pomiędzy 1900 a 1930 rokiem.


W trakcie pisania wykorzystano:


Steingutfabrik Theodor Paetsch, Frankfurt an der Oder, Brandenburg [on-line] http://www.keramikmuseum.ch/Deutsch/2_2_1_ManufakturenText/MSteingutfabrikTheodorPaetsch.html [dostęp 24 marca 2015],
Steingutfabrik Paetsch [on-line] http://de.wikipedia.org/wiki/Steingutfabrik_Paetsch [dostęp 24 marca 2015].
Ein altes Waschgeschirr aus Steingut [on-line] http://www.schlossmuseum.de/objekt/objekt18.html [dostęp 23 lipca 2010].

piątek, 24 kwietnia 2015

Żywot poczciwej krowy

Wśród zwierząt towarzyszącym człowiekowi na przestrzeni wieków szczególne miejsce zajmuje krowa. Zwierzę mało wymagające, a zapewniające wiele korzyści. Przez większą część roku żywiąca się trawą, zimą sianem. Wiele gospodarstw posiadało krowę na własny użytek. W średniowieczu trzymane były w bezpośrednim sąsiedztwie domostw w samym mieście. Początkowo wypasano je na łąkach i lasach, a trzymano w zagrodach. Pierwsze zadaszone zagrody pojawiły się dopiero w XIV wieku. Sposób hodowli wpływał na wygląd ówczesnych zwierząt. Były znacznie mniejsze od współczesnych osobników (ok. 100 cm), miały długie rogi, małe wymiona i dłuższą, gęściejszą sierść (cały szkielet średniowiecznej krowy znajduje się w Julius Kuhn Museum Haale). Protoplastą krowy w Europie był tur, zwierzę zagrożone wyginięciem już w średniowieczu. Najstarszą rasą z terenów Polski jest rasa czerwona polska, znana już od średniowiecza, o jednolitym czerwono-brązowym umaszczeniu. Dawała ona mniej mleka, jednak było ono tłustsze i bardziej wartościowe. Te najpopularniejsze czarno-białe sprowadzono do Polski w średniowieczu z Fryzji Zachodniej.
Liczne łąki i pastwiska wokół miasta stwarzały dogodne warunki środowiskowe dla hodowli krów. W początkach XIII wieku tereny te najprawdopodobniej były niepodzielone i użytkowane wspólnie przez mieszkańców. Pod koniec stulecia Rada Miejska wydzierżawiała część z nich, głównie członkom Rady i ich krewnym. Dopiero w połowie XIV wieku postanowiono, że każdy właściciel działki w mieście otrzyma kawałek łąki wolnej od czynszu. Posiadanie własnych łąk pozwalało zabezpieczyć siano na zimową paszę dla zwierząt lub sprzedać je na Targu Siennym. 
Od wczesnej wiosny do późnej jesieni bydło wypasano w trzech wspólnych, miejskich pastwiskach. Pierwsze zaczynało się początkowo na północ od Bramy Targowej (nazwa początkowego odcinka dzisiejszej ul. Robotniczej zwano kiedyś Krowią Groblą i ciągnęło się aż do krawędzi Wysoczyzny (tereny dzisiejszej Modrzewiny jeszcze w XVIII wieku wykorzystywano jako pastwisko). Drugi wygon znajdował się na północ od Grobli Młyńskiej (ul. 1 Maja) wzdłuż potoku Hundebeke, pełniącego funkcję wodopoju. Teren ten zasiedlono jednak w ciągu XIV i XV wieku. Trzecie miejskie pastwisko znajdowało się na południe od Grobli Św. Jerzego. Wraz z rozwojem miasta pastwiska przenoszono coraz dalej. W XVII wieku większość łąk znajdowała się w nizinnej części: nad Nogatem, na lewym brzegu rzeki Elbląg i wzdłuż Zalewu Wiślanego. Na pastwiska często wykorzystywano obszary zalewowe bezpośrednio za wałami. Tereny te zapewniały więcej paszy, co pozwalało hodować większą ilość zwierząt. Na Nizinie Elbląskiej hodowano zwykle 12-21 krów, podczas gdy pełnorolne gospodarstwo chłopskie posiadało przeciętnie 6-12 sztuk bydła. 
U rzeźnika, rycina średniowieczna, XIV wiek (domena publiczna)
Od 1384 roku prawo do użytkowania pastwisk posiadał także cech rzeźników. Do XVII wieku posiadali około 55 włók, co daje prawie 1000 hektarów. Do pasania zwierząt zatrudniali pasterzy wraz z pomocnikami. Pasterz otrzymywał bezpłatne mieszkanie w pobliżu pastwiska, miał prawo wypasać na pastwisku własne zwierzęta (4 krowy, 3 konie i 6 świń), otrzymywał także rocznie sześć beczek piwa oraz 80 marek gotówką. Cech rzeźników rozwinął się w XV wieku. Ubój zwierząt obywał się w rzeźni na Wyspie Spichrzów, która w początkach XVII wieku stała się zbyt mała i znaczna część rzeźników dokonywała uboju przy własnych domach. Cech posiadał też własne jatki rzeźnicze, gdzie można było nabyć mięso. W 1605 roku było w mieście 24 mistrzów rzeźnickich, funkcjonowały dwa cechy: na Starym i Nowym Mieście. Każdy mistrz posiadał jedną lub dwie jatki, za które płacił miastu czynsz roczny wysokości 1 florena i 4 groszy. W 1600 roku na tyłach zespołu ratuszowego mieściły się 34 jatki. Sprzedaż mięsa odbywała się tutaj tylko w okresie od św. Michała do św. Marcina (29 września - 11 października, wg cen ustalanych przez Radę Miejską. W początkach XVII wieku pojawiła się w mieście profesja rzeźników ulicznych, niezrzeszonych, zajmujących się ubojem na potrzeby konsumentów, kupujących na targu żywe zwierzęta. Konkurencja ze strony niezrzeszonych rzeźników prowadziła do licznych sporów z rzeźnikami skupionymi w cechu. Aby uregulować te kwestie, w 1636 roku Rada Miejska ograniczyła liczbę ulicznych rzeźników do 12, zakazała im zakupu mięsa w mieście i handlu nim. Mogli kupować mięso z podmiejskich osad i dokonywać uboju pod warunkiem, że mięso zostanie sprzedane na elbląskim rynku. Ustalono także cennik, wynoszący 30 groszy z ubój krowy polskiej lub małego wołu, 40 groszy za woła średniej wielkości, 50 za dużego woła, 12 groszy za cielaka, 10 groszy za barana oraz 40 groszy za wieprza wraz z wyrobem wędlin. Regulacje te nie zmniejszyły napięć wśród rzeźników. W XVIII wieku ograniczono liczbę niezrzeszonych rzeźników do 4 i zakazano im zatrudniania pomocników. Uboju mogli dokonywać jedynie w granicach miasta, zwiększono także ceny za ich usługi. 

Vincenzo Campi Kuchnia 1569 (źródło: www.arteguias.com)
Panuje przekonanie jakoby wołowina nie była popularna na stołach średniowiecznej i nowożytnej Europy. Bardzo możliwe, że na stołach możnowładców częściej można było spotkać dzikie zwierzęta lub ptactwo. Badania archeologiczne wskazują jednak na znaczną popularność wołowiny. Podczas badań bloku ratuszowego wydobyto 37 939 sztuk kości zwierzęcych i ich fragmentów z okresu od średniowiecza do nowożytności. Wśród tego materiału dominują kości bydła, możliwy był też do uchwycenia wzrost jego spożycia między średniowieczem a czasami nowożytnymi (z 71,6% do 86,2%), przy jednoczesnym spadku spożycia wieprzowiny. Mięso wołowe stanowiło też podstawę wyżywienia w XIII wieku (71,6%, wieprzowina jedynie 23,4%). 
rynienka do pieczenia i zbierania tłuszczu, XVI wiek, Elbląg
metalowe i gliniane garnki, XIV/XV wiek, Elbląg
Większość książek kucharskich pochodzi z XIV i XV wieku, jednak niewiele w nich wskazówek dotyczących przygotowania potraw. Niezbyt popularna była w bogatszych warstwach społecznych. Uznawano ją za tanią, grubą i twardą, na co wpływ miał zapewne sposób jej przygotowywania (w średniowieczu nie uświadczylibyśmy porządnych, krwistych steków). W możnowładczych kuchnia wykorzystywano ją do przygotowywania bulionów, będących podstawą  do zup i sosów, wygotowane zaś mięso oddawano służbie. Bogaci mogli pozwolić sobie na zakup całych połaci świeżego mięsa przeznaczonego do solenia. W piwnicach zamków Zakonu Krzyżackiego przechowywano beczki z mięsem solonym, zatopionym w tłuszczu bądź w zalewie z miodu, octu i gorczycy. Takie sposoby przechowywania mięsa były popularne przez długi czas, w bogatych domach w XVII wieku do zasolonego mięsa dodawano sok z pomarańczy. Chętnie także suszono, wędzono, macerowano w occie lub winie. 
Mniejsze i tańsze kawałki mięsa popularne były w kuchni mniej zamożnych mieszkańców miasta. Przygotowywano je w rondlach (link do postu o trójnożkach) razem z utłuczonymi kośćmi, dzięki czemu uzyskiwano szpik i pożywną galaretę. Przygotowywano rodzaj polewki tzw. juchę/juszkę, z resztek mięsa i krwi. Popularne były gulasze i dania jednogarnkowe, zyskujące na smaku z każdym kolejnym odgrzaniem. Wykorzystywano całą tuszę zwierzęcia, nic się nie marnowało. Spożywano ją w postaci gotowanej, pieczonej, smażonej, znana była zupa z ogonów wołowych oraz flaki. Te ostatnie tradycyjnie podawano w gospodach na przystaniach wodnych z bułką lub kawałkiem chleba oraz piwem. W Elblągu najlepsze flaki można było zjeść w lokalu Zum Wartburg. 
Wołowina była bardzo popularna w Anglii już od XIV wieku, kiedy tradycją stawały się niedzielne obiady (oczywiście po wizycie w kościele) z pieczenią (roast beefem) w roli głównej. W połowie XVII wieku powstał nawet hymn o tym daniu:
https://www.youtube.com/watch?v=MTH5gnluOVg

Gliniany trójnożek do gotowania, XVI/XVI wiek, Elbląg
Naczynie do gotowania, XVI/XVII wiek, Elbląg

czwartek, 16 kwietnia 2015

Filiżanka z kawiarni Maurizio

W trakcie wykopalisk, wśród ceramiki, często znajdujemy fragmenty filiżanek, spodków, dzbanków i talerzy, pochodzących z restauracji i kawiarni mieszczących się na Starym Mieście przed wojną. Niedawno, do naszej muzealnej kolekcji trafiła filiżanka z kawiarni Maurizio, stając się tematem kolejnego wpisu.
Kawiarnia Maurizio była jednym z ulubionych miejsc elblążan. Została założona 8 kwietnia 1801 roku przez Rodolpho Mauritio i jego braci, pochodzących ze wsi Vicosoprano w Szwajcarii. Hans Joachim Pfau, urodzony w Elblągu w 1935 roku, wspomina tę kawiarnię i cukiernię, zwaną potocznie Mau, jako lokal, zawdzięczający swoją sławę "Christorbeer Kuchen", czyli ciastu z agrestem.
Od początku cukiernia mieściła się przy Schmiedetor, czyli Bramie Kowalskiej (obecnie nie istniejącej), niedaleko Placu Friedricha Wilhelma (dzisiejszy plan Słowiański).
Ostatnim właścicielem (według książki telefonicznej z 1939 roku) był W. Kreuzberger; wówczas nazwę kawiarni pisano Mauricio lub Mauritio.



źródło: http://www.aefl.de/ordld/AK%20Elbing/Elbing5a2-120504/elbing5a.htm

Wspomniana filiżanka, pochodzi najprawdopodobniej z owej kawiarni. Została wykonana z fajansu w latach 20. XX wieku w wytwórni braci Augusta i Conrada Bauscher w Weiden. Dekorację naniesiono w wytwórni Max Kusch & Gebr. Ilgner w Elblągu.


Filiżanka jest darem p. Bartłomieja Butryna, fot. A. Grzelak

Fot. A. Grzelak

Kawiarnia Maurizio widoczna po prawej stronie,
źródło: http://www.aefl.de/ordld/AK%20Elbing/Elbing5a2-120504/elbing5a.htm


Zarówno kawiarnie jak i cukiernie były szczególnie popularne w czasie adwentu, ponieważ można było zaopatrzyć się w nich w różnego rodzaju słodkości: torty, ciasta, praliny i marcepany. Te ostatnie były tradycyjnym słodkim przysmakiem, przygotowywanym w elbląskich i królewieckich domach. Hans Joachim-Pfau tak wspomina przygotowywanie marcepanów: "Głównie robiliśmy te serca marcepanowe, a więc w kształcie serca i czworokąta. One z jednej strony były krojone nierówno takim narzędziem do krojenia. I jak formy były ze sobą ściskane, zanim zostały opróżnione, to były podpalane, żeby górna krawędź była ładnie brązowa. To była praca, którą musiał wykonać mój tata (...), natomiast Janne Neumann z Królewca tak wspomina wyrabianie tych słodkości: "Ten marcepan królewiecki jest czymś szczególnym! Jest znany na całym świecie, a nasza rodzina zachowała tradycje ich wyrobu. Surowa masa składa się z gotowanych migdałów, które się obiera i mieli. Później miesza się tę masę z wodą różaną, co jest bardzo ważne. Kupowałam wodę różaną w aptece. No i oczywiście cukier puder (...) Kleiło się to wszystko z białkiem jaja, wtedy mieliśmy już kształt i obwódkę, ale brakowało wzoru. Szczypcami do cukru wykłuwało się wzór i teraz miało miejsce właściwe pieczenie."

Poniżej prezentujemy przepis na marcepan, który pochodzi z książki kucharskiej (zawierającej około 1600 przepisów) wydanej w Elblągu w 1875 r., autorstwa Johanny Lob. 

Książka kucharska została użyczona dzięki uprzejmości pana Hansa Joachima – Pfau. Przepis oraz pamiątki związane z przedwojennym Elblągiem są dostępne na wystawie "Świadectwa. Historia w twarzach - twarze historii" prezentowanej w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu.


Foremki do marcepanów, własność K. Arbarta, obecnie prezentowane są na wystawie "Świadectwa. Historia w twarzach - twarze historii", fot. J.F.



http://www.aefl.de/ordld/AK%20Elbing/Elbing5a2-120504/elbing5a.htm
http://www.elblag-moje-miasto.pl/lokale/

Fragmenty wspomnień pochodzą z wywiadów, przeprowadzonych z dawnymi mieszkańcami Elbląga w ramach projektu "Świadectwa", efektem którego jest wystawa "Świadectwa..." autorstwa M. Gizińskiej i A. Janiak. 

środa, 8 kwietnia 2015

Francuska maselniczka

W trakcie badań wykopaliskowych prowadzonych w obrębie dawnej posesji przy ul. Stary Rynek 38 (do dziś ciągle jest to teren niezabudowany, położony pomiędzy ulicami Rzeźnicką i Wigilijną) wydobyto z gruzów oficyny całe naczynie wraz z pokrywką, wykonane  z fajansu i na obu powierzchniach pokryte nieprzezroczystym, kremowo-żółtym szkliwem.



Jest to maselniczka formowana w formie o kształcie walcowatym i stosunkowo grubych ściankach (około 0,5 cm), z profilowanym brzegiem i dwoma uchwytami doklejonymi do korpusu. Pokrywka z uchwytem ma wyraźnie wyodrębniony brzeg i z wręb do maselnicy. Naczynie ma średnicę  8 cm i wysokość 9,5 cm. Całe naczynie jest bardzo dobrze zachowane poza niewielkimi wykruszeniami, pękniętym w jednym miejscu brzegu pokrywki. Maselniczka była dosyć długo używana w elbląskim gospodarstwie domowym, o czym mogą świadczyć wytarcia jej powierzchni.


Na dnie umieszczono drukowany brązowym kolorem znak wytwórni TERRE A FEU SARREGUEMINES. Jest to znak wytwórni Sarreguemines-Digoin-Vitry-le-François, w miejscowości Sarreguemines, która  położona jest w Lotaryngii, w departamencie Mozeli.


Pierwsze zakłady ceramiczne w tej miejscowości założyli Joseph Fabry, Nicolas-Henri Jacoby et Paul-Augustin Jacoby w 1790 roku, jednak jej produkcja nie zyskała odpowiedniej liczby odbiorców. Dziesięć lat później, w 1800 roku, Nicolas-Henri Jakoby sprzedał swoje udziały w fabryce Josephowi Fabry i Paulowi Utzschneider, pochodzącemu z Bawarii. Ten ostatni wprowadził do produkcji w Sarreguemines fajans delikatny, wzorowany na angielskich. Od tego czasu renoma wytwórni zaczęła rosnąć.
Jednym z poważniejszych klientów fabryki był Napoleon I. Fabryka ponadto produkowała również płytki ścienne do budowanego metra paryskiego. W tym okresie rozpoczęła się również modernizacja wyposażenia technicznego fabryki, m.in. w procesie wypału drewno zastąpiono węglem kamiennym (po 1830 roku), postawiono również nowe młyny.
W 1836 roku Paul Utzschneider zrzekł się kierowania firmą na rzecz swojego zięcia Alexandre'a de Geiger. W 1838 rozpoczął on współpracę z firmą Villeroy & Boch i przy pomocy finansowej tej firmy pobudowano trzy zakłady produkcyjne w latach 1853-1860, zasilane wyłącznie parą.
W oficjalnym katalogu wydanym z okazji Wielkiej Wystawy Światowej w Paryżu, w 1867 roku, firma została określona jako największy francuski producent ceramiki o wysokiej jakości.
W 1871 roku, po zajęciu kraju Mosseli przez Niemcy, Alexandre de Geiger przenosi się do Paryża i wkrótce uruchamia dwie nowe fabryki – w Dgoin (Burgundia, departament Saona i Loara) oraz w Vitry-leFrançois (region Szampania-Ardeny, departament Marne). Natomiast jego syn, Paul de Geiger, przejął zarządzanie fabryką w Sarreguemines, która na przełomie wieków zatrudniała około 3000 pracowników.
W 1913 roku, po śmierci Paula de Geiger zakłady funkcjonujące dotąd pod nazwą Utzschneider & Co dzielą się na dwie firmy: Sarreguemines i Digoin et Vitry-le-François, natomiast po zakończeniu I wojny światowej, dokładnie w 1919 roku następuje ponowne ich połączenie pod nazwą Sarreguemines-Digoin-Vitry-le-François, a zarządzanie przechodzi w ręce rodziny Cazal.
W latach 20. XX wieku fabryka specjalizuje się w produkcji płytek ceramicznych [Infofaience].
W 1942 roku wytwórnia została przejęta przez Niemców i do 1945 roku była pod zarządem Villeroy & Boch. W 1978 została wykupiona przez grupę Lunéville-Badonviller-Saint-Clément, a od 1979 zaniechano produkcji naczyń, wytwarzano jedynie płytki podłogowe i ścienne.
1 lutego 2007 została wstrzymana produkcja, a firma została zlikwidowana.

Sygnatura umieszczona na odkrytym w Elblągu naczyniu była wykorzystywana w Sarreguemines w latach 1922-1955. Biorąc pod uwagę dzieje Elbląga (jego zniszczenie w 1945 roku) można czas powstania prezentowanej maselniczki określić pomiędzy 1922 a 1944 rokiem.


Podczas pisania postu wykorzystano:
Frontczak B., Fajanse od XV wieku do 1914 roku w zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009.
Les Faiences de Sarreguemines [on-line] http://www.faiences-sarreguemines.com/histoire.html#faience [dostęp 27 lipca 2010].
InfoFaience [on-line] http://www.infofaience.com/index_en.html [dostęp 16 marca 2015].

O zającu...

Zając (królik) jest m.in. jednym z symboli Wielkanocy. Jednak nie tylko tych świąt jest zając symbolem, a może nawet nie przede wszystkim. Jego symbolika jest wieloznaczna, z jednej strony utożsamia cechy pozytywne, z drugiej - te na pewno niezbyt pożądane.

Fragment talerz z fajansu pomorskiego
(Fot. Archiwum MAH)

Zając symbolizuje szkodnictwo, oszustwo, brak zasad, fałsz, złośliwość, kapryśność, niestałość, wyniosłość, obłęd, samotnictwo, melancholię, kontemplację; ale także: intuicję, miłość wiedzy, ciekawość, spryt, zaradność; włóczęgostwo, szybkość, czujność, bojaźliwość, tchórzostwo; pokorę, dobroduszność; życie, zmysłowość, płodność, zmartwychwstanie, wiosnę; wegetarianizm.

Fragment talerz z fajansu pomorskiego
(Fot. Archiwum MAH)


W wielu mitologiach jest poświęcony jest Księżycowi, gdyż jest aktywny po ciemku, a w dzień sypia; był towarzyszem Hekate, bogini Księżyca na nowiu, która nawiedzała rozdroża jako władczyni czarów. W starożytnym Egipcie sądzono, że zając śpi z otwartymi oczami, dlatego stał się atrybutem Ozyrysa powstałego z martwych dzięki interwencji Izydy. W społeczności żydowskiej jest symbolem zadumy, intuicji, światła, ukrytego płomienia, ożywczego gorąca, otwartych drzwi lub okno. Jednakże jako zwierzę nieczyste, nie nadaje się do konsumpcji.

Fragment talerza z fajansu pomorskiego
 (zbiory MZ Malbork)

W antycznej Grecji zając i królik były atrybutem Afrodyty i Erosa. Z kolei w świecie hellenistycznym był symbolem szczęścia, a na grobowcach wizerunek zająca był emblematem przemijania czasu i krótkości życia. 

Kafel (zbiory MZ Malbork)


W starożytnym Rzymie hodowlę królików przejęto od Iberów po zdobyciu Hiszpanii, a wizerunek tego zwierzęcia na monetach rzymskich z czasów panowania Hadriana był emblematem prowincji Hispania.

Talerz z ok. 1600 r., Rotterdam
Źródło: De Jonge, s. 66

Germańska bogini Harek (jej odpowiednikiem jest Hekate) również występowała w otoczeniu zajęcy.

karta z "Codex Manesse"


Wreszcie w chrześcijaństwie zając to symbol wiosny i Wielkanocy ale także płodności i zmysłowości. Biały zając przedstawiany pod stopą Marii to symbol zwycięstwa czystości nad pokusami ciała.
Przedstawiany na grobowcach gotyckich jest emblematem pilności w służbie.

Fragment naczynia z porcelany dalekowschodniej
(Fot. Archiwum MAH)

W kulturze chińskiej królik jest jednym ze znaków zodiaku. Ludzie urodzeni pod tym znakiem są w porównaniu z innymi znakami zodiaku największymi szczęściarzami. Dla mieszkańców Chin zając jest symbolem długowieczności, którą czerpie z energii Księżyca. 




Przy pisaniu wykorzystano:


Juan Eduardo Cirlot, Słownik symboli, Kraków 2007, s. 469.
Władysław Kopaliński, Słownik symboli, Warszawa 1990, s. 484-486.
C. H. De Jonge, Oud-Nederlandsche Majolica en Delftsch Aardewerk, Amsterdam 1947

Zdjęcia eksponatu ze zbiorów Muzeum Zamkowego w Malborku dzięki uprzejmości p. Barbary Pospiesznej


piątek, 3 kwietnia 2015

Elbląg o krok od uniwersytetu

Elbląskie Gimnazjum Akademickie utworzono w latach 30-tych XVI wieku, była to pierwsza szkoła średnia w Prusach i druga na terenie Rzeczpospolitej. Jej powstanie poprzedził szereg wydarzeń, a miasto otarło się nawet  o utworzenie uniwersytetu. 
Młodzież elbląska, z braku uczelni wyższych w okolicach, wyjeżdżała w celu kontynuacji nauki poza granice Prus. Pierwsze wzmianki o studentach z Elbląga pojawiają się w albumach uniwersyteckich już w XIV wieku. W 1368 roku na uniwersytecie w Bolonii odnotowano niejakiego Jana, kleryka warmińskiego, z (jak zapisano) de Elbingo. Liczba studentów z Elbląga zwiększała się. Źródła z XIV i XV wieku wykazują jednego studenta w Erfurcie i Kolonii, 75 w Lipsku, 8 w Rostocku, 32 w Wiedniu, 5 w Bolonii, 38 w Krakowie, 2 w Paryżu oraz 20 w Pradze. Dołączając do tych liczb pozostałych studentów z terenu Prus, dążenia do utworzenia uczelni w Elblągu wydają się jak najbardziej uzasadnione. Tym bardziej, że lokalizacja mogła być atrakcyjna także dla potencjalnych studentów z terenów Inflant lub Skandynawii.
Pierwotnie budynek Gimnazjum był siedzibą klasztoru brygidek. Założono go w 1458 roku z inicjatywy Kazimierza Jagiellończyka i stanów pruskich, w intencji pomyślnego zakończenia wojny z Zakonem. Siedzibę ulokowano w jednym z ocalałych budynków krzyżackiego zamku, zburzonego cztery lata wcześniej przez elbląskich mieszczan. Klasztor utrzymywał się z nadanych mu wsi i folwarków, Niestety, baza zaopatrzeniowa nie wystarczała na potrzeby konwentu. W latach 70-tych XV wieku władze elbląskie przejęły kontrolę nad administracją tych dóbr w celach lepszego zarządzania. Jednak kiepska sytuacja miasta związana z trudnościami handlowymi (dominacja Gdańska, zapiaszczenie toru wodnego, kontrola Cieśniny Bałgijskiej przez Zakon Krzyżacki) mogła spowodować potraktowanie tych dóbr przez miasto jako jedno ze źródeł dochodu. Sytuacja zakonu nie poprawiła się i około 1500 roku klasztor opustoszał. Sytuacja ta zaniepokoiła Łukasza Watzenrode - biskupa diecezji warmińskiej, której podlegał Elbląg.
Kwestia uregulowania sprawy upadłego klasztoru ciągnęła się przez 7 lat, przybierając czasem bardzo ostrą formę. W XVI wieku, podobnie jak dziś, gdy nie było wiadomo o co chodzi, chodziło najczęściej o pieniądze i władze. Radzie Miejskiej Elbląga zależało na utrzymaniu klasztornych dóbr, biskupowi na odzyskaniu ich i zwiększeniu wpływu na najważniejszy ośrodek miejski w diecezji. W tym właśnie okresie zaistniała w Elblągu szansa stworzenia ośrodka akademickiego. W 1508 Watzenrode został mianowany namiestnikiem Prus Królewskich. Rada Miejska obawiając się zdecydowanej interwencji biskupa w sprawie brygidek, złożyła propozycję utworzenia w miejsce klasztoru wyższej uczelni (eyn collegium). Taka inicjatywa mogła poprawić sytuację gospodarczą miasta, poprzez napływ studentów (scholarów). Choć biskup odniósł się pozytywnie do tego pomysłu, nie zrobił nic w celu jego realizacji, zasłaniając się kwestią braku funduszy. Mało tego, kilka miesięcy później groził miastu ekskomuniką za przejęcie klasztornych dóbr. Przy takim obrocie zdarzeń, Rada Miejska podjęła próby przywrócenia klasztoru. Działania biskupa, tj. obłożenie ekskomuniką wsi (Pogrodzie, Krzyżewo) należących do zakonu brygidek (kara za płacenie czynszów elbląskiej radzie), nie poprawiało jego relacji z miastem.
Chcąc osłabić opór władz Elbląga w kwestii klasztoru biskup Watzenrode 12 maja 1509 roku posłał do Gdańska dwóch głównych przedstawicieli kapituły warmińskiej: doktora Jana Scultetiego oraz doktora Fabiana Luzjańskiego. W czasie tej wizyty przedstawili wizję biskupa (rzekomo będącą owocem lektury objawień św. Brygidy) dotyczącą utworzenia w Elblągu uniwersytetu oraz klasztoru klarysek (cieszących się ówcześnie większą popularnością niż brygidki). Zapewniali, jakoby biskup czterokrotnie już składał tą propozycję radzie elbląskiej i została ona odrzucona. Według ich relacji jeden z rajców argumentował decyzję Rady słabością murów miejskich w miejscu, gdzie znajdowały się zabudowania klasztorne. Najprawdopodobniej pomysł utworzenia wyższej uczelni podsunęła biskupowi wcześniejsza propozycja elbląskich rajców. Z tą subtelną różnicą, że uniwersytet objęty byłby jego mecenatem i ściśle od niego zależny.  Kanonicy, w imieniu biskupa, poprosili o wsparcie jego działań. Reakcja rajców gdańskich nie jest znana. Niestety propozycja ta nie została poruszona już więcej w czasie sporu pomiędzy biskupem a elbląską radą. W końcu zgodzono się na przywrócenie klasztoru brygidek, zasilając go członkami gdańskiego konwentu brygidzkiego. Ostatecznie spór zakończył się z powodu nagłej śmierci biskupa Watzenrodego 29 marca 1512 roku. Idea powstania wyższej uczelni w Elblągu utonęła w konflikcie interesów. Wrócono do niej w czasie reformacji, zakładając 23 lata później pierwsze protestanckie, humanistyczne Gimnazjum w Rzeczpospolitej. O tym jednak opowiemy w innym poście.

Gimnazjum Elbląskie, fasada w stylu renesansowym, początek XVI wieku.

Muzealny budynek Gimnazjum skrywa bogatą historię. Na przestrzeni wieków pełnił funkcję części krzyżackiej warowni, później spichlerza i klasztoru, a w końcu szkoły. Jego wygląd zmieniał się wraz z przeznaczeniem. W 1599 roku, gotycki pierwotnie budynek, przebudowano w stylu renesansowym. W czasie wojen napoleońskich służył jako lazaret, co bardzo odbiło się na jego kondycji. Przebudowany w latach 1808-9, stracił swój renesansowy charakter. W 1973 roku przeniesiono tutaj siedzibę miejskiego muzeum.

Zachęcamy do odwiedzania budynku Gimnazjum i znajdujących się w nim wystaw. Z okazji nadchodzącej wiosny do zakupionego biletu lub książki z naszego wydawnictwa otrzymają Państwo w prezencie kalendarz, wydany w ramach niedawnych obchodów 150-lecia Muzeum w Elblągu. Zapraszamy i życzymy wesołych świąt Wielkiej Nocy!




Post powstał na podstawie artykułu M. Biskupa Wokół utworzenia uniwersytetu w Elblągu w początkach XVI wieku Rocznik Elbląski t. 16, 1998